wtorek, 22 stycznia 2013

Rozdział 2


Tom
Gdy tylko schował się wewnątrz domu, szybko zamknąłem okno. Nie przepadałem za zimnem, a przez otwarte okno, zrobiło się chłodno. Uśmiech jednak wciąż mi nie schodził z twarzy, bo nadal miałem przed oczami wyraz jego zmieszanej twarzy i rumieńce. Potem po prostu podszedłem do kanapy i wygodnie się na niej usadowiłem, pogłaśniając z powrotem muzykę. Nie chciało mi się włączać telewizora. Zamknąłem oczy i chwilę tak siedziałem, aż o mało nie zasnąłem. Zerwałem się szybko, wyłączyłem wierzę i światło, po czym poszedłem wolnym krokiem do sypialni.

Bill
Ziewnąłem przeciągle aż przez to napłynęły mi małe łezki do oczu. Spojrzałem w lustro znajdujące się w sypialni a widząc swoje rumieńce spojrzałem w bok. Wszedłem pod kołdrę i od razu zasnąłem wcześniej gasząc wszystkie światła.
Wstałem wcześnie rano przez wpadające do pokoju promienie słońca. Zszedłem na dół zrobić sobie kawę, a jak tylko ją wypiłem ubrałem się i zszedłem na dół do ogrodu, w którym miałem hamak. Z książką w dłoni położyłem się w nim i zacząłem czytać. Nie wiem kiedy usnąłem z nią na klatce piersiowej. Wiedziałem, że podczas snu zawsze wyglądam niewinnie i bezbronnie, ale co może mi się stać podczas snu na własnym podwórku? Otóż nic.

Tom
Jak tylko się obudziłem, automatycznie wstałem, przeciągając się i podszedłem do okna. Późna zima, zapowiadająca już nadejście wiosny. Śnieg już od dawna nie padał, leżący topniał. Nic innego jak tylko wyjść i cieszyć ryja, że już prawie wiosna. No właśnie… Ja nienawidziłem wiosny. Może i nie byłem alergikiem, ale jednak w pewnym stopniu drażniły mnie pyłki roślin… Ale ja nie o tym. Dość szybko poszedłem do łazienki, w celu zmniejszenia parcia na pęcherz i porannej toalety. Po tym narzuciłem na siebie jakieś ubrania i zszedłem na dół do kuchni. W kalendarzu miałem wyraźnie zaznaczone, że dziś mam odebrać samochód z warsztatu. No to zamówiłem taksówkę, uprzednio robiąc sobie małą espresso. Nim zamówiony transport przyjechał, zdążyłem ją wypić i nałożyć buty. Dotarcie do serwisu samochodowego nie zajęło dużo czasu. Strasznie dużo sobie policzyli za naprawę, ale mam to gdzieś. Ważne, że samochód mam sprawny i mogłem już samodzielnie wrócić do domu. Wjeżdżając w ulicę, przy której znajdował się mój dom, zatrzymałem samochód tak, by uniemożliwić wyjazd sąsiadowi. Chciało mu się zaszpanować bryką i mnie zalepić błotem, to niech ma. A może on jeszcze śpi? W sumie jest dość wczesna pora, więc może będę tak „wspaniałomyślny” i go obudzę? Drugi sąsiad pracuje, więc pewnie już od 4 nie ma go w domu, czyli mogę sobie pozwolić. Wcisnąłem klakson i nie zdejmowałem z niego ręki przez dobre parę sekund. Po tym, jak gdyby nigdy nic wysiadłem z samochodu, zamykając go za pomocą pilota i spokojnie szedłem do domu.

Bill
Spałem w najlepsze kiedy usłyszałem klakson auta. Zerwałem się przez co spadłem z hamaka na ziemię. Byłem cały mokry, nie wspominając już o mojej ulubionej książce. Rozejrzałem się dookoła zaciskając zęby i zobaczyłem mojego kochanego sąsiada.
-A to gnida jedna...
Mruknąłem i uśmiechnąłem się cwanie. Szybko go dogoniłem i stanąłem przed nim.
-No sąsiedzie pora się przedstawić... Mam na imię Bill miło sąsiada poznać.
Uśmiechnąłem się wrednie po czym przytuliłem go, brudząc tym samym błotem, które miałem na klacie i udach.
-Do następnego kochany.
Zaśmiałem się głośno widząc jego minę i zniknąłem za drzwiami swojego domu.

Tom
A ten ni stąd ni zowąd się znalazł przede mną. Na dodatek cwaniak jeden znowu uwalił mi ubrania. Ale to nic w porównaniu z faktem, że nawet nie wiem czemu, ale uśmieszek cisnął mi się na usta.
-Bill, tak? No to miło mi cię poznać, Bill..
Wyszeptałem do siebie, wciąż stojąc w miejscu i odprowadzając go wzrokiem aż do drzwi. Fart, że nie zauważył, że zastawiłem mu samochód. Poszedłem w końcu do domu i przebrałem się w spodnie od dresu, pozostając bez koszulki. Brudne wrzuciłem do wiklinowego kosza w łazience. Po chwili nasunęła mi się myśl, by wieczorem wybrać się gdzieś do klubu. W końcu, już dawno nie byłem w No Mercy. Akurat niedaleko, to trzeba będzie odwiedzić. Zszedłem więc na dół do kuchni, by zjeść w końcu jakieś śniadanie. Zajrzałem do lodówki i odechciało mi się skomplikowanych dań, więc po prostu włączyłem opiekacz aby się nagrzał, a sam zacząłem przygotowywać tosty.

Bill
Przebrałem się szybko w czyste i suche ubrania. Umalowałem się wyzywająco i wypsikałem swoimi ulubionymi perfumami Hugo Bossa. Uśmiechnięty wyszedłem do auta.. Ale co to? No nie, a to sukinsyn... Pomyślałem patrząc na samochód sąsiada i uśmiechnąłem się szeroko. Taki jesteś? Hmm… ok chcesz się bawić w kotka i myszkę to będziesz miał. Wróciłem szybko do domu. Z gwoździem w dłoni wróciłem do samochodów i podłożyłem pod jedno z kół ściskany w palcach przedmiot. Z uśmiechem wróciłem do domu i zamówiłem taksówkę. Chciałem rozerwać się dzisiejszego wieczoru a siedzeniem w domu tego na pewno nie zrobię, nie? Kiedy przyjechała taksówka kazałem zawieźć mnie do jednego z najlepszych i najbliższych klubów.


Tom
Po zjedzeniu śniadania. W sumie to prawie obiadu, bo była już pora obiadowa, poszedłem ponownie do swojej sypialni, by przygotować jakieś ubrania na wieczór. Zaliczyłem jeszcze raz łazienkę, bo to tam trzymałem wszelkie perfumy i tego typu kosmetyki. Skropiłem się swoimi ulubionymi perfumami Mustang i umyłem zęby, by odświeżyć oddech po tostach z serem. Wróciłem do sypialni i założyłem uprzednio przygotowane ciuchy. W sumie było jeszcze wcześnie, ale nudziło mi się w domu, więc złapałem portfel, klucze i komórkę. Chwilę się zastanowiłem, czy jechać samochodem, czy może lepiej taksówką. Niby to niedaleko, ale policja i tak może mnie zatrzymać, a nie zamierzam płacić mandatu za wypicie kilku drinków. Zadzwoniłem więc po taksówkę i założywszy buty i wyszedłem aby zaczekać na pojazd. Czekając tak, przypomniałem sobie, że jutro z rana mam jechać do matki. Ale teraz to mało istotne, bo właśnie podjechała taksówka, do której od razu wsiadłem i nakazałem aby kierowca zawiózł mnie do No Mercy. Na miejscu zapłaciłem za przewóz i od razu wszedłem do klubu. Już od wejścia uderzyła mnie głośna muzyka i woń tytoniu. Jednak bez wahania wszedłem i ruszyłem w stronę baru.

Bill
Nie znałem tego miasta, ale zdałem się na kierowcę. Wysiadłem z taksówki na miejscu i po wcześniejszym zapłaceniu wszedłem do klubu. Skierowałem się od razu do baru i zamówiłem sobie dużego i mocnego drinka. Oparłem swoje przedramiona o blat baru i powoli sącząc sobie zimny alkoholowy napój rozglądałem się po klubie. Muzyka była głośna i oczy aż lekko szczypały od dymu nikotynowego ale mi to nie przeszkadzało bo w końcu sam byłem palaczem. Stukałem paznokciem w rytm lecącej właśnie muzyki i popijałem swojego drinka.

Tom
Siedząc na jednym końcu baru i obracając szklankę z drinkiem, obserwowałem tańczący i bawiący się tłum ludzi. Gdy opróżniłem szklankę, odwróciłem się do barmana.
-To samo.
Odrzekłem z uśmiechem i gdy otrzymałem trunek, wstałem, zostawiając na blacie baru banknot pokrywający należność za oba drinki. Już miałem iść w stronę parkietu, gdy moją uwagę przykuła osoba o dłuższych, czarnych włosach. Uśmiechnąłem się do siebie i podszedłem do niego od tyłu.
-Czy my się skądś nie znamy?
Powiedziałem mu wprost do ucha basem i wyprostowawszy się, uśmiechnąłem się złośliwie.

Bill
Siedziałem tak przez dłuższy czas kończąc chyba już 3 drinka. Z nudów zacząłem jeździć palcem po brzegach szklanki. Wtedy wpadłem na pomysł , że pójdę potańczyć i zamarłem. Usłyszałem przy swoim uchu niski, męski głos a na szyi poczułem ciepło wydychanego powietrza. Zadrżałem lekko i poczułem że pieką mnie policzki. Znałem skądś ten głos i szybko odwróciłem się przodem do jego właściciela. Widząc przed sobą swojego sąsiada nie wiem czemu uśmiechnąłem się zakładając nogę na nogę. Moje obcisłe spodnie idealnie podkreślały jakie mam szczupłe uda.
-Hmm.. tak chyba skądś cię kojarzę, ale nie mogę za bardzo sobie przypomnieć skąd
Uśmiechnąłem się szerzej wpatrując się w błyszczące oczy chłopaka. Miałem na sobie dużo podkładu do tego lekko przyciemnione światła. Miałem nadzieję że facet nie zauważył jak zareagowałem na jego zaczepkę.

Tom
Złośliwy uśmiech wciąż gościł na mojej twarzy. Zmierzyłem go całego wzrokiem. Nie powiem, wyglądem przypomina dziewczynę, ale nie byle jaką dziewczynę. Po jego odpowiedzi lekko przechyliłem głowę na bok i uniosłem brwi.
-Też racja. Nie zdążyłem Ci się przedstawić.
Starałem się przybrać jak najbardziej cwany wyraz twarzy, gdy on przypatrywał się uważnie mojej twarzy.
-Jestem Tom.
Niby przypadkiem zaczepiłem zębem o kolczyk w wardze, gdy się ponownie uśmiechnąłem po wypowiedzeniu słów. Wyciągnąłem rękę do mężczyzny.
-Miło mi Cię poznać, Bill..
Dodałem, chcąc pokazać, że zapamiętałem jego imię.

środa, 2 stycznia 2013

Rozdział 1

Przybywam do Was na ten Nowy Rok z nowym opowiadaniem. Nie mam pojęcia, czy Wam się spodoba, ale mam nadzieję, że w pewnym sensie tak. To opko jest stare jak świat. Ma z 2-3 lat i postanowiłam się z Wami nim podzielić. Czy będzie fajne, pełne akcji i brutalne jak do tej pory moje opowiadania? Na te pytania pozwolę odpowiedzieć sobie za pomocą moich notek. Poczytajcie i sami stwierdźcie to wszystko. Wiem, że moje opowiadanie nie będzie może aż tak zajebiste jak Godfather, ale cóż. Jego chyba nic nie pobije. Zapraszam do czytania.

BILL
Jechałem swoim czarnym kochanym, sportowym autem po jak do tej pory jeszcze nie do końca znanym mi mieście. Te zatłoczone uliczki i pogoda doprowadzały mnie do nerwicy (od kilku dni cholernie padało i wszędzie były kałuże), nie wspominając już o rowerzystach i tych cholernych pieszych. Westchnąłem i spojrzałem przed siebie. Nie wierze... Pomyślałem widząc, jak jakiś koleś popierdala środkiem ulicy jakby kurwa robił za jebanego Tira.
-Taki jesteś kozak? Chodnika nie ma? Popamiętasz mnie...
Powiedziałem do siebie i uśmiechnąłem się cwanie wyprzedzając chłopaka. Zatrzymałem się przed nim po to by po chwili ruszyć mocno z gazu. Koła zaczęły buksować, a koleś został obryzgany solidną porcją wody, która ciągle lała się z nieba. Uśmiechnąłem się kątem warg patrząc w lusterko i widząc jak klnie,  zadowolony z siebie pojechałem do najbliższego klubu znajdującego się w tym cholernym mieście. Chciałem sobie umilić chociaż w jakieś części resztę szarego dnia. Od razu udałem się do baru. Jazda po alkoholu? Co to dla mnie. Zasiadłem przy jednym ze stolików i trzymając w dłoni wcześniej zamówionego drinka powoli sączyłem go sobie.
(…)
Po kilku szklankach mocnych trunków – nie dałem rady zliczyć nawet ile ich było, udałem się do łazienki załatwić swoją potrzebę fizjologiczną, bo mój pęcherz nabrał wielkości arbuza i domagał się tego, aby mu ulżyć.

TOM

-Cholera.. co za..
Zakląłem, nie kończąc, bo wiedziałem, że to i tak nic nie da. Cały byłem mokry i brudny. Do domu miałem jeszcze kawałek drogi, a żeby dojść na przystanek, musiałem przebrnąć przez tą zakichaną drogę. W tym mieście chyba naprawdę nie wiedzą co to odśnieżanie.. Żałowałem, że samochód zostawiłem w warsztacie na przegląd. Mam tylko nadzieję, że odegram się kiedyś na smarkaczu.. Teraz jeszcze tylko dotrzeć do domu…

BILL
Wszedłem do domu ciesząc banana i rzuciłem klucze na stolik w salonie. Rozebrałem się i poszedłem do kuchni zrobić sobie gorącej herbaty z cytryną. Uśmiechnąłem się do siebie kiedy przypomniałem sobie minę tego kretyna. Jak można tak nie myśleć i popylać drogą, a w dodatku jej środkiem. No cóż miał pecha , że natrafił na kogoś takiego jak ja. Z kubkiem w dłoniach poszedłem do salonu i odpaliłem TV. Nie było w nim nic interesującego, dlatego zrezygnowany wyłączyłem go. Wyszedłem do przedpokoju i ubrałem się. Kiedy miałem już na sobie kurtkę, szalik, czapkę i buty wyszedłem przed dom z kubkiem ciepłej herbaty w dłoniach, z którego unosiła się lekka para. Upiłem łyk ciepłego napoju przyglądając się temu co dzieje się na zewnątrz. Kiedy zobaczyłem jak jakiś koleś zmierza do domu, o mało nie zadławiłem się herbatą poznając faceta z jezdni. Uśmiechnąłem się po chwili.
-No to będziemy mieć ciekawie hm?
Powiedziałem w kubek ponownie upijając łyk ciepłej herbaty.

TOM
Przez cały czas powrotu do domu byłem wściekły. Ludzie gapili się na mnie jak na debila, a dzieciaki wytykały palcami. Czułem się jak ostatni idiota. Miałem ochotę odnaleźć tego dupka, co mi to zrobił i skopać mu cztery litery. Fakt faktem, że nie widziałem twarzy kolesia. Wiem tylko jak wyglądał samochód i pierwsze 3 znaki z tablicy rejestracyjnej, które zdołałem zobaczyć nim odjechał. Dość! Muszę przestać myśleć o tamtym idiocie. Byłem już prawie pod domem, gdy zauważyłem identyczne auto na wjeździe u sąsiada. Gdy przyjrzałem się dokładniej, tablica też zaczynała się zapamiętanymi znakami. Odruchowo spojrzałem w stronę domu właściciela pojazdu i zobaczyłem stojącego na terenie posesji mężczyznę.
-Witaj sąsiedzie!
 Postarałem się o jak najbardziej chamski uśmiech, a w głosie pobrzmiewała ironia. Już zaczynałem obmyślać plan zemsty.

BILL

Zobaczyłem ten uśmiech i usłyszałem słowa choć nasze domy stały spory kawałek od siebie.
-No to będzie ciekawie...
Powiedziałem z uśmiechem ponownie upijając łyk herbaty, po czym schowałem się w domu. Zaniosłem pusty kubek do kuchni, wcześniej oczywiście się rozbierając z kurtki, czapki i szalika oraz zimowych butów. Ponownie tego dnia skończyłem w salonie przed telewizorem przeskakując z programu na program.

TOM
-Cwaniak..
Wymamrotałem pod nosem i wszedłem do swojego domu. Od razu uderzyła we mnie fala ciepła, zalewająca moje zmarznięte ciało. Zdjąłem buty, po nich czapkę i kurtkę. Te nadawały się tylko do prania, więc od razu zaniosłem je do łazienki, by czekały na swoją kolej do prania. Jak na razie pochodzę w innej kurtce… Zajrzałem tylko do swojej sypialni, by włączyć laptopa, stojącego przy łóżku. Potrzebowałem sprawdzić pocztę. Następnie wpadłem do kuchni. Byłem niezmiernie głodny. Prawie cały dzień nic nie jadłem i miałem wrażenie, że żołądek przykleił mi się do kręgosłupa. Dorwałem lodówkę i wyciągnąłem coś do jedzenia.
-Ciekawe, czy mój „kochany” sąsiad ma psa?
Pomyślałem głośno, patrząc na zepsutą śmietanę. Ciekawe ile już tu stoi?

BILL
Nawet nie wiem kiedy zasnąłem rozwalony na kanapie. Obudziłem się dopiero wieczorem, kiedy na zewnątrz panowała całkowita ciemnica. Westchnąłem przeciągając się i wstałem z kanapy rozpalając w domu światła. Wszedłem do kuchni i wyjąłem z lodówki zimną colę, którą wlałem sobie do wysokiej szklanki. Usiadłem na blacie kuchennym machając nogami i patrzyłem w okno.

TOM
Obiad, jak obiad. Poczta zawalona spamem.. Byłem zmęczony dzisiejszym dniem, ale nie zamierzałem się kłaść o tak wczesnej porze. Wsunąłem do kieszeni paczkę papierosów i po tym już w korytarzu, zarzuciłem na siebie jakąś kurtkę i włożyłem buty. Po tym wyszedłem na zewnątrz. Nie lubiłem palić w domu. Wiedziałem jak bardzo nielubiany jest przez niektórych dym tytoniowy. Sam też nie lubiłem, gdy moje rzeczy zdradzały fakt, że palę, specyficznym zapachem papierosów. Opierając się o barierkę schodów prowadzących do wejścia, odpaliłem biało pomarańczową rurkę. Wtedy do moich oczu dotarła smuga światła dochodząca gdzieś z boku. Odwróciłem głowę w tamtą stronę i okazało się, że było to zapalone światło w jakimś pokoju, w domu tego dupka. Widziałem, jak usiadł przy oknie i obserwował to co działo się na zewnątrz. Odruchowo odwróciłem głowę, choć niezmiernie korciło mnie, by znów spojrzeć w tamtą stronę. Głupia ludzka ciekawość. Zaciągnąłem się dymem i wzrokiem znów zahaczyłem o tamto okno..

BILL
Siedziałem tak dłuższą chwilę machając nogami i popijając colę. Cóż, pomimo że tego nie okazywałem czułem się w tym pustym domu samotny. Spuściłem głowę wpatrując się w zawartość swojej szklanki. Czułem jakby ktoś na mnie patrzył, ale nie reagowałem na to. /Jestem sam po tym, jak postanowiłem rzucić wszystko zostawiając za sobą przeszłość i żyć na nowo. Znowu te uczucie.. Przy kolejnym razie podniosłem wzrok i uśmiechnąłem się gdy moim brązowym oczom ukazała się sylwetka sąsiada. Widziałem, że na mnie patrzy a ja patrzyłem na niego. Zaskoczyłem z blatu i podszedłem do okna opierając swoje chude łokcie o parapet. Uśmiechnąłem się, a zaraz po tym położyłem palec pod okiem ciągnąc skórę nieco w dół ukazując tym samym to co znajdowało się pod dolną powieką. Do całości wystawiłem mu swój różowy język a widząc jego minę zacząłem śmiać się głośno, jak głupi.

TOM
On chyba uciekł z jakiegoś zakładu zamkniętego dla czubków. Totalnie mnie zaryło, jak zrobił tą dziwaczną minę. Zaciągnąłem się ostatni raz i wypuszczając dym z ust, zgasiłem papierosa w śniegu. Właśnie w tym momencie wpadła do głowy mi pewna myśl. Jeszcze raz spojrzałem na osobę zza okna, nim wszedłem do domu. Potarłem dłońmi o uda, bo na zewnątrz było zimno. Po tym po prostu poszedłem do salonu i włączyłem TV. Odkąd tu mieszkam, zupełnie nie mam co robić. Jednak teraz tylko muszę zaczekać…

BILL

Nie mogłem wytrzymać po tym, jak widziałem minę mojego przeuroczego sąsiada. Taa.. do tej pory nudziłem się, jak nie wiem ale dzięki niemu ta nuda mijała i było dość ciekawie. Poszedłem do łazienki wziąć prysznic. Wszedłem do kabiny całkowicie nagi i zacząłem dokładnie szorować całe swoje ciało jak i moje kruczoczarne włosy o które chyba dbałem najbardziej. Uśmiech ciągle nie schodził mi z twarzy.

TOM
Chyba wystarczy już tego siedzenia. Westchnąłem ciężko i podniosłem się z kanapy. Przeciągnąłem się, prostując kości i podszedłem do okna. Światło było zgaszone… Podszedłem więc do wieży stereofonicznej i wyszukując jakiegoś lepszego rapu, włączyłem muzykę. Dosyć głośno, ale nie za głośno. Po tym zdjąłem siebie koszulę, idąc do swojej sypialni. Tam zostawiłem tą i resztę garderoby, po czym poszedłem do łazienki. Nie lubiłem kąpieli w wannie. Zdecydowanie zabierały zbyt wiele czasu. Szybki prysznic w zupełności mi wystarczał i już po chwili wyszedłem czysty i pachnący nowym żelem do kąpieli. Mieszkałem tu sam, wiec zawsze mogłem bez skrępowania chodzić po domu nago. Poza tym nie pamiętam nocy, którą bym spędził w jakiejkolwiek bieliźnie. Podobno sen nieskrępowany żadnym ubraniem jest zdrowszy, ale ja i tak zawsze robiłem to raczej ze względu na wygodę. Zmęczony całym dniem, odłożyłem wszystko na jutro. Powolnym krokiem podążyłem do kuchni, by zaspokoić pragnienie, po drodze pogłaśniając muzykę. Gdy tylko napełniłem szklankę napojem, zacząłem uderzać palcem o szkło w rytm piosenki. Przecież chyba tu nie zacznę nago tańczyć… I tak byłem zmęczony, zaraz położę się spać.

BILL
Wymyłem dokładnie swoje ciało i wyszedłem z kabiny prysznicowej po wcześniejszym zakręceniu wody. Wyjąłem z szafki puchaty, biały ręcznik i wytarłem swoje mokre, chude ciało i kruczoczarne włosy. Spojrzałem w lustro i nałożyłem wszystkie potrzebne mi odżywki i preparaty na włosy. Uwielbiałem o nie dbać. Dzięki takim zabiegom były miękkie, błyszczące i zdrowe. Owijając swoje szczupłe bioderka ręcznikiem wyszedłem z łazienki i zszedłem na dół do kuchni po dębowych schodach. Wyjąłem z lodówki zimną butelkę coli i trzymając ją w ręku poszedłem na balkon. Odkręciłem butelkę i upiłem z niej małego łyka. Wiedziałem , że teraz całe miasto śpi a szczególnie ta dzielnica, więc nie przejmowałem się zimnem i tym, że byłem praktycznie do pasa nagi. Spojrzałem w niebo, które pokryte było przepięknymi, migoczącymi od zimna gwiazdami. Pochłaniało mnie oglądanie ich. Mogłem tak siedzieć i patrzeć na nie godzinami. Uśmiechnąłem się do siebie opierając swoje przedramiona o zimną barierkę i tak po prostu bez krępacji zacząłem na głos śpiewać jedną ze swoich piosenek.

TOM
Stałem nieopodal okna, przez co kątem oka zauważyłem ruch za szybą. Z początku mnie to za bardzo nie obchodziło, ale gdy już ostatecznie się odwróciłem w jego stronę, zobaczyłem nie kogo innego jak mojego kochanego sąsiada we własnej osobie. Ściszyłem muzykę i otworzyłem okno na oścież, opierając się o parapet tak, że nie było widać tego, iż byłem nagi. Chwilę stałem, słuchając jego smętków. Może i ma dobry głos, ale to i tak nie przebije porządnego rapu.
-Ej sąsiedzie! Wacka Ci widać!
Krzyknąłem nagle, zwracając tym jego uwagę na siebie. Może i ręcznika mu nie zwiało, ale to zmieszanie i nagła reakcja na moje słowa, była powalająca. Zacząłem się głośno śmiać.

BILL
Słysząc czyjś głos zatkało mnie na tyle, że o mało nie wypadła mi cola z ręki. Kątem oka spojrzałem na ręcznik i czerwieniąc się spojrzałem w bok.
-S-spadaj
Mruknąłem, ale ciekawość była silniejsza. Spojrzałem w dół na chłopaka i zmarszczyłem brwi uśmiechając się cwanie.
-Nie powiem komu go widać nudysto.
Pokazałem mu język i pijąc colę schowałem się do środka. Nie będę oszukiwać, ale uśmiech sam mi wchodził na usta. Teraz przynajmniej coś się działo.