Oto nowy rozdział zmagań sąsiadów :D Będzie się działo i mam nadzieję, że was nie zawiedzie ten odcinek :) Zapraszam do czytania i komentowania :D Nie przynudzam już wam :P
Bill
Zobaczyłem jego uśmiech, a jego intensywne spojrzenie pożerało mnie.. co jest.. Przecież.. Zobaczyłem, jak jego wzrok zatrzymuje się na moich ustach a serce podeszło mi do gardła.. Zaraz Tom ty chyba nie... pomyślałem, ale następnie na myślenie było za późno, bo poczułem na swoich pełnych wargach jego miękkie wargi.. Co jest do cholery?! Moje oczy raptownie poszerzyły się, a ja zadrżałem jakby było tu na minusie.. Nie umiałem jednak zrobić ani jednego ruchu.. moje ciało po prostu odmówiło mi w tym momencie jakiegokolwiek posłuszeństwa. A fakt, że mój własny sąsiad właśnie całuje moje wargi... jakoś nie potrafił przebić się przez moje myśli w głowie.
Tom
Cholernie zdziwiło mnie to, że mnie nie odepchnął. Jednak to, że poza nieodepchnięciem mnie, nie wykonał również żadnego innego ruchu, było dość zastanawiające. Oderwałem się więc od niego i trochę odsunąłem. Kolejna głupia sytuacja, jednak znów spojrzałem mu prosto w oczy.
- Przepraszam..
Zazwyczaj nie wypowiadałem tego typu słów, ale jego mina wyjątkowo mnie do tego skłaniała. Poza tym, jeszcze bardziej głupio mi było przez fakt, że jego wargi mnie pociągały. Wiem, że nie odwzajemnił mojej próby pocałunku, ale to tym bardziej zadziałało… jak zakazany owoc. Znów wzrokiem zsunąłem na jego usta, zaniechawszy wymiany spojrzeń.
Bill
Kiedy Tom przerwał to co zrobił i odsunął się ode mnie, ja nadal stałem w tym samym miejscu. Ręce miałem puszczone wzdłuż tułowia, a z dłoni którą skaleczyłem, po palcu w dół spływała mi krew kapiąc na podłogę w łazience. Pewnie stałbym tak długo, ale do rzeczywistości przywrócił mnie głos Toma a raczej słowo jakie wypowiedział. Przepraszał mnie. Spojrzałem mu w oczy, ale on ponownie spoglądał na moje usta.
-C-Co to było...?
Wyszeptałem cicho, ale on wyglądał tak, jakby moje słowa do niego nie docierały.
-N-Nie przepraszaj...W-Wiesz co? Może wracajmy do domu co? Zamówimy wspólnie taksówkę w końcu jedziemy w te same strony...
Tom
Obserwowałem jego poruszające się, zgodnie z wypowiadanymi słowami, wargi. Po chwili jednak spojrzałem w jego oczy.
- J-Jasne…
Pierwszy raz ktoś sprawił, że się zająknąłem. Miałem wrażenie, że cała moja pewność siebie ze mnie wycieka i wsiąka w łazienkowe kafelki. Odruchowo spojrzałem w dół i ujrzałem krew.
- Bill… Twoja ręka..
Zacisnąłem usta w wąską linię i zmarszczyłem brwi. Nie miałem przy sobie nic, co mogłoby pomóc. Powrót do domu będzie chyba najlepszym wyjściem. I nie tylko przez jego dłoń. Alkohol również robił już swoje…
Bill
-C-Co? A..
Spojrzałem na swoją dłoń i odwróciłem się do umywalki. Obmyłem ją zimną wodą i odwróciłem się z powrotem do Toma. Uśmiechnąłem się do niego.
-Wiesz.. to nic takiego do wesela się zagoi nie
Puściłem mu zadziorne oczko i spojrzałem na drzwi toalety.
-To co? idziemy? Zamówisz taksówkę a ja skoczę po swoją kurtkę dobra?
Czekałem na jego odpowiedź, bo nie chciałem w sumie mu rozkazywać choć to właśnie robiłem w swoim zespole.
Tom
Obserwowałem go z powagą. Jakoś daleko mi teraz było do uśmiechu, jednak wysiliłem się i uniosłem kąciki do góry. Po tym wyciągnąłem komórkę z kieszeni.
-To idź. Ja już będę dzwonił. Tu ciszej jest, więc wiesz..
Nie dokończyłem mówić, bo zacząłem wstukiwać numer. Po kilku sygnałach usłyszałem głos kobiety i zamówiłem taksówkę wprost pod wejście do klubu. Wyszedłem, z łazienki i znalazłszy Billa, ruszyłem z nim do wyjścia.
Bill
-Dobrze to ja zaraz wracam.
Uśmiechnąłem się do niego widząc, jak wstukuje na klawiaturze telefonu numer. Podszedłem do baru i zabrałem stamtąd swoją skórzaną kurtkę. Właśnie miałem iść w stronę łazienki, kiedy zobaczyłem Toma. Założyłem kurtkę i razem z nim wyszedłem przed klub. Nie musieliśmy długo czekać bo zaraz podjechała taksówka. Usiedliśmy razem z tyłu i jechaliśmy w dziwnie krępującym milczeniu. Nawet sam nie wiem kiedy zasnąłem a moja głowa opadła na jego ramię.
Tom
Siedząc w milczeniu i wyglądając przez szybę, poczułem nagle pewnego rodzaju ciężar na ramieniu. Gdy się odwróciłem w stronę danego ramienia, zobaczyłem nie kogo innego jak Billa, opierającego na mnie głowę. Droga od klubu do domu nie była długa, przez co zajechaliśmy w dość krótkim czasie. Aż przykro było go budzić. Cholera… Czy on naprawdę musi wyglądać tak słodko i niewinnie, gdy śpi? Wyciągnąłem portfel z kieszeni spodni i zapłaciłem kierowcy. Nie chciało mi się czekać, aż wyda resztę, więc od razu schowałem portfel i zostawiając dla kierowcy spory napiwek, wyciągnąłem Billa z samochodu. No nic. Muszę go obudzić…
- Bill…
Trzymałem go mocno, by mi się nie wyślizgnął jakimś dziwnym trafem z rąk i nie wylądował cały w błocie i śniegu.
- Bill, obudź się…
Bill
Zmarszczyłem brwi przez sen, bo w pewnym sensie docierały do mnie wypowiadane przez kogoś słowa. Wtuliłem się w ciepło,które czułem i jak już przez zespół nauczyłem się mówić przez sen.
-J..jeszcze troszke.. zaraz wstaję..
Powiedziałem ledwo zrozumiale, jeszcze mocniej tuląc się w bijące ciepło. Było mi dobrze no i po tym ile alkoholu wypiłem w końcu mogłem spokojnie pospać a tu mnie ktoś próbował budzić.
Tom
Przekląłem pod nosem, wiedząc, że w ten sposób go nie obudzę. Jedynym wyjściem był nocleg w moim domu. Dość dziwnie się czułem, otwierając drzwi do swojego domu kluczem i trzymając sąsiada. Uderzyły mnie pewne obawy, bo co będzie rano? No i mam tylko jedno łóżko… W końcu Nigdy nie planowałem mieć dzieci, więc po co mi więcej niż jedna sypialnia? Jedno podwójne łóżko również w zupełności wystarczało. Na kanapie przecież go nie położę, jest na to za mała…
Gdy tylko wszedłem, wnosząc Billa, zamknąłem drzwi. Zdjąwszy buty, starałem się i z niego jakoś ściągnąć ubrania wierzchnie, czyli buty i jego skórzaną kurtkę. Jak już spał, to niech śpi, tylko, żeby nie było potem pretensji do mnie.. W końcu udało mi się go jakoś zanieść do swojej sypialni. Nie powiem, może i był dorosłym mężczyzną, ale ważył prawie tyle co nic. Położyłem go na łóżku i zostawiając rozbieranie na potem, poszedłem do łazienki, bo miałem straszne parcie na pęcherz…
Bill
Mruczałem niezrozumiałe rzeczy pod nosem czując jak ktoś szarpie się ze mną przez co mój sen raptownie zmienił się na inny. Czując pod sobą miękkie łóżko i pościel odruchowo znalazłem poduszkę i przytuliłem się do niej, jak do dużego miśka. Uśmiechnąłem się przez sen po chwili przekręcając się na drugą stronę przez co koszulka podwinęła mi się do góry odsłaniając mój płaski brzuch. Leżałem teraz na wznak na plecach z lekko uchylonymi ustami i zmarszczonymi brwiami.
Tom
Gdy już załatwiłem potrzebę fizjologiczną i umyłem ręce, to zacząłem się z wolna rozbierać. Zdjąłem z siebie koszulkę, spodnie i wszystko po kolei, pozostając w samych bokserkach. Z ubraniami w ręku wróciłem do sypialni.
-O nie, mały. Tak to nie będzie.
Uśmiechnąłem się, widząc jak Bill leży rozłożony, prawie w poprzek, zajmując większość łóżka. Odłożyłem ubrania i przysiadłem się obok niego. Znów mi było równie gorąco co w klubie. Oddychałem głęboko, przez co wyczuwałem woń jego perfum. Przez sen wyglądał jak mały chłopczyk. Moja dłoń mimowolnie powędrowała na jego miękkie włosy, które po chwili zacząłem swobodnie i powoli gładzić. Musiał o nie naprawdę dbać. Widziałem jego brzuch, tak strasznie chudy. Ale to nawet dodawało mu uroku. Cóż… Nie mogę mu pozwolić spać w ubraniach… Delikatnie złapałem więc podwinięty fragment koszulki i zacząłem ją z niego zdejmować. Mam tylko nadzieję, że się nie obudzi i nie zastanie mnie w tej dość dwuznacznej sytuacji…
Bill
Pomimo, że spałem poczułem przez sen dotyk na moich włosach. Uśmiechnąłem się i poruszyłem lekko, mrucząc coś pod swoim małym, zgrabnym nosem. Poczułem ponownie, jak ktoś szarpie się ze mną i zmarszczyłem brwi poruszając teraz jedynie nogami. Spałem jednak dalej spokojnie i jak zabity.
-Tom...
Powiedziałem przez sen i cicho mlasnąłem.
Tom
Wystraszyłem się, gdy wypowiedział moje imię. Myślałem, że się obudził i mnie nakrył, przez co puściłem, ściągniętą już do połowy bluzkę. Po chwili jednak przekonałem się, że to były zaledwie słowa wypowiedziane przez sen. Oddychałem powoli, chcąc uspokoić oszalałe bicie serca. Po tym ponownie zabrałem się za zdejmowanie z niego ubrań. Gdy tylko się uporałem z jego koszulką i ta wylądowała na oparciu krzesła przy biurku, rozpiąłem powoli jego rozporek, przełknąłem przy tym nerwowo ślinę. Cholernie bałem się, że mogę go obudzić, a za Chiny nie chciałem tego właśnie w tym momencie.
Bill
Mruknąłem coś przez sen i poruszyłem się. Znowu powiedziałem coś niezrozumiałego i zmarszczyłem swoje gęste brwi. Przez sen mogłem wydawać się zupełnie inny niż byłem w rzeczywistości.. bezbronny i niewinny. Nie raz to już słyszałem.
Tom
Nawet nie wiem kiedy zaczęły mi drżeć dłonie. Może wtedy, gdy chwyciłem brzeg materiału jego spodni i zacząłem powoli go z niego zsuwać? To chyba za wiele jak na jeden wieczór. Za mało na wieczór z kobietą, z przyjacielem. Za wiele na wieczór… z sąsiadem. Jednak nie chcąc tego przedłużać w nieskończoność, zacząłem mocniej ciągnąć spodnie w dół, by szybciej je zdjąć i móc już iść spać. Byłem zmęczony. Ledwo widziałem na oczy i było mi tak cholernie gorąco… W końcu udało mi się ściągnąć te spodnie i mogłem je odwiesić również na oparcie krzesła, razem z jego bluzką. Po tym stanąłem przy łóżku i starałem się jakoś delikatnie wyciągnąć kołdrę, by móc okryć Billa i zrobić przy okazji miejsce i dla siebie. No niestety… Jedno łóżko… Po niedługiej chwili mogłem się już spokojnie położyć do upragnionego łóżka. Leżałem po jednej stronie, a Bill po drugiej. Nie chcę rano dwuznacznych pozycji, czy sytuacji, więc już się ubezpieczam. Okrywszy nas, wsunąłem dłoń pod swoją poduszkę i zamknąłem oczy, odpływając do krainy snów.
Bill
Przekręciłem się na drugi bok zarzucając jedną ze swoich chudych nóg na Toma, a głowę miałem położoną przy jego głowie. Mruczałem coś przez sen a dłonie miałem położone na jego klacie. Spało mi się dobrze do tego był on taki cieplutki. Jeszcze mocniej wtuliłem się w jego ciało i z uśmiechem na swoich pełnych, malinowych ustach spałem dalej nie przejmując się niczym i nikim.
Tom
Spokojnie leżałem, starając się strawić dzisiejsze wydarzenia i zasnąć, gdy poczułem, jak ktoś wtula się w moja ciało i zarzuca na mnie chudą nogę. Poza mną i Billem nie było tu nikogo innego, więc bez zastanowienia wiedziałem, że to on. Spojrzałem na niego i pierwsze co, to chciałem go z siebie zrzucić, ale ostatecznie było dość… miło, więc pozostałem w dotychczasowej pozycji, zaledwie obejmując go ramieniem. W pokoju było ciemno, jednak nikły blask księżyca wystarczał, bym mógł dostrzec zarys ciała i twarzy Billa. Znów te jego usta, tak cholernie kuszące. Zacisnąłem mocno powieki i błagałem o szybkie zaśnięcie. Inaczej nie zdołam się powstrzymać i zadziałam tak jak w klubie, a tego nie chciałem. Sen, błagam, sen…
Bill
Poruszyłem się mocnej wtulając swoje ciało w ciało Toma. Był ciepły i chyba to mnie nieświadomie tak do niego ciągnęło. Rozchyliłem usta i mruknąłem coś pod nosem. Zacząłem go tulić jak dużego pluszaczka. Gdybym nie spał zapewne poczułbym jego drogie męskie perfumy ale teraz było to niemożliwe przez to, że spałem.
Tom
Otworzyłem zaciśnięte dotąd powieki, czując jak Bill się do mnie tuli. Nie, on nie śpi, on chce mnie sprowokować, prawda? Robi to na specjalnie…
-Bill.. przestań.
Szepnąłem. Mając nadzieję, że to jakoś pomoże, że mnie usłyszał. Zacząłem wmawiać sobie, że on tak naprawdę nie śpi i się ze mnie nabija po cichu. Jednak wcale nie widziałem, by jego kąciki ust choć drgnęły. Zmarszczyłem brwi i starałem się jakoś odprężyć i nie myśleć o tym. To jednak wcale mi się nie udało. Moje myśli wciąż krążyły wokół Billa, który usilnie się we mnie wtulał. Ponownie zacząłem się przyglądać jego śpiącej twarzy. No tak, zapomniałem. Nadal miał makijaż. Oby nie był przez to zły. Mi to w sumie nie przeszkadza. Ten niewinny wyraz twarzy, śmiesznie zmarszczone brwi i kuszące usta. Był tak idealny… Miałem w swoich objęciach kogoś idealnego, czy to nie jest coś wspaniałego? Nachyliłem się lekko nad jego twarzą i musnąłem jego czoło. Aksamitnie gładka cera… Bill naprawdę jest wspaniały…
Bill
Poczułem na swoim czole coś lekko mokrego i mruknąłem coś przez sen. Otworzyłem powoli powieki i musiałem chwilę poczekać zanim obraz mi się wyostrzył. Zobaczyłem przed sobą twarz Toma i od razu poczułem, że się rumienie.
-D-Dojechaliśmy już? Chyba usnąłem i...
Zaraz coś mi nie pasowało. Rozejrzałem się po ciemnym pokoju do którego wpadały tylko promienie księżyca, który był w pełni. Nie znałem tego pomieszczenia... czemu jest mi tak ciepło? Dopiero teraz dotarło do mnie, że czuje na swojej bladej, delikatnej skórze ciepłą skórę Toma. Ponownie na niego spojrzałem czerwieniąc się jeszcze bardziej. Moje ręce.. noga... Wszystko na nim, do tego byłem w samych bokserkach.. Co jest do cholery?!
-T-Tom.. co.. jak? G-Gdzie ja jestem?
Pomimo, że chciałem zabrać nogę i nie leżeć już na nim... nie umiałem.. z drugiej strony było mi ciepło i miło...
Tom
Zamarłem. Totalnie mnie zmroziło, gdy usłyszałem jego głos. Z lekko uchylonych powiek, teraz miałem szeroko otwarte. Odchyliłem się od niego, zabierając swoje usta z jego czoła i starałem się przy tym uspokoić i nie dać po sobie poznać, że mnie totalnie zatkało. Może będę udawać, że to tak przez sen? Nie, to głupie. Ostatecznie na niego spojrzałem.
-Obudziłeś się już.
Wiem, bardzo mądre spostrzeżenie.
- Jesteśmy… u mnie.
Odparłem cicho i ciężko mi było się jakkolwiek ruszyć. Nie, nie ze względu, że Bill był we mnie wtulony. Po prostu to było jak jakaś wewnętrzna blokada. Zupełnie nie wiedziałem co myśleć o zaistniałej sytuacji. Może lepiej mu po prostu powiem jak było? Cholera, jestem taki zmęczony…
Bill
Zmarszczyłem brwi patrząc na Toma. Był jakiś dziwny. Zaśmiałem się.
-Tak wstałem... u.. u ciebie.. ale jak?
Dotarło do mnie, że musiał mnie rozebrać nim położył mnie do łóżka. Sam nie wiem czemu zaczerwieniłem się cholernie.
-P-Przepraszam.. za kłopot.. ja..
Spojrzałem w jego oczy i zagryzłem dolną pełniejszą wargę.
-M-Mogę zostać.. czy.. mam iść do siebie wiesz.. jak co mów ubiorę się i już mnie nie ma...
Powiedziałem cicho, ale pomimo tego co powiedziałem ani na chwilę go nie puściłem. Nogi też nie zabrałem... Dopiero teraz uderzył do moich nozdrzy jego słodki męski zapach.. pachniał cudnie nie wiem czemu.. czy to wina perfum czy po prostu zapach jego skóry.
Tom
-Nie, zostań.
Powiedziałem krótko i dopiero po chwili dotarło do mnie, jak to mogło zabrzmieć.
-Znaczy…
Chciałem się jakoś wytłumaczyć, wywinąć, by to tylko nie zostało dziwnie przez niego odebrane. Jednak nie znalazłem nic racjonalnego do dodania.
-To.. żaden kłopot.
W końcu zdołałem powiedzieć coś nieco bardziej sensownego. Spojrzałem mu w oczy, które teraz błyszczały w nikłym świetle księżyca. Nerwowo zacząłem bawić się kolczykiem, widząc jego zagryzioną wargę. On to robi specjalnie, prawda? Jeśli tak, to nieźle mu się to udaje..
Bill
Przyglądałem mu się patrząc w jego oczy a skoro mówi , że to nie problem uśmiechnąłem się.
-D-Dobrze skoro nie jest to problemem to zostanę..
Szepnąłem, a widząc co robi z kolczykiem swoim językiem… Przełknąłem ślinę.
-T-Tom ty.. robisz to specjalnie...
Spojrzałem na jego pełne wargi i ponownie zagryzłem wargę. Cholera.. na pewno robi to specjalnie... tak jak w klubie.. Zabrałem jedną dłoń i dotknąłem opuszkiem palca zakończonym długim, umalowanym paznokciem jego dolnej pełnej wargi. Przesunąłem po całej jej długości palcem i dopiero po chwili do mnie dotarło co zrobiłem.
-J-Ja.. Przepraszam!
Powiedziałem szybko i zabrałem dłoń tuląc ją do siebie i patrząc mu w oczy. Jego usta były takie miękkie i delikatne... Zaczerwieniłem się ponownie i zagryzłem odruchowo wargę.
Tom
Uśmiechnąłem się, gdy zabrał dłoń z moich ust. Czyli on nie robił tego specjalnie.. Ale ja teraz zrobię. Oblizałem lubieżnie wargę, której właśnie dotykał.
-Nie masz za co przepraszać.
Zaśmiałem się cicho, widząc jego reakcję. Znów zagryzał wargę. Wygląda przy tym, jakby czegoś oczekiwał. Czegoś wcale nie niewinnego… Westchnąłem głęboko, bo czułem jak przez chwilę zakręciło mi się w głowie, jednak to było tylko chwilowe. Ale o dziwo pomogło. Pomogło… przezwyciężyć strach? Tak, to coś w tym rodzaju. Ale teraz byłem spokojniejszy i nachyliłem się nad jego twarzą. Przymknąłem oczy i musnąłem jego wargi. Chciałem to poczuć. To, co poczułem w klubie…
Bill
Widziałem na jego twarzy uśmiech.
-N-Na pewno? Wiesz.. zrobiłem to impulsywnie...
Powiedziałem cicho i przyjrzałem się Tomowi. Patrzył uważnie na mnie mierząc mnie swoimi ciemnymi oczami, które przez światło księżyca błyszczały w ciemności. Poczułem jak Tom się poruszył i pochylił się nad moją twarzą. Czy on znowu...Nie dokończyłem bo poczułem na swoich wargach po raz drugi jego pełne usta. Nie wiedziałem co myśleć.. Zamknąłem oczy i oddałem to muśnięcie nie wiedząc czemu.. i czy dobrze robię. Zadrżałem na swoim drobnym ciele pomimo, że było mi ciepło.
Tom
Zadrżał, poczułem to. Na pewno nie z zimna, ale chyba wiem czym to było spowodowane. Znów musnąłem jego usta. I kolejny raz, i kolejny, z wolna uchylając wargi.. Potem zacząłem się niepewnie wpraszać do jego ust. Pierwszy raz kręcił mnie mężczyzna, ale chyba tego nie żałuję. Ale tak idealny mężczyzna. Powoli przesunąłem dłonią wzdłuż jego kręgosłupa.
Bill
Co ja do cholery robię? Przecież... Biłem się z własnymi myślami, które przerwał Tom gdy zaczął wpychać swój język w moje usta.. Do tego ta jego dłoń na kręgosłupie.. Jęknąłem cicho w jego wargi i zadrżałem ponownie na całym ciele. Nie wiem czemu moje ciało tak na niego reagowało.. uchyliłem usta dając mu tym samym łatwiejszy dostęp. Wiedziałem, że robię źle i że jedna osoba ukarze mnie za to... on jednak nie mógł o tym wiedzieć dlatego... nie umiałem tego powstrzymać…
Tom
Zawahał się? Może i pozwolił mi się wprosić, ale to było… Z resztą. Ponownie przesunąłem dłonią po jego plecach, jednak tym razem już byłem pewien, że coś jest nie tak. Bill był dziwnie spięty. Na pewno nie zachowywał się tak w klubie i wcześniej. Coś było ewidentnie nie tak. Czyżbym przegiął? Czyli dla niego też to za dużo? Odchyliłem się od niego nieco, przerywając. Spojrzałem w jego oczy, które wydawały się znacznie intensywniej błyszczeć w świetle księżyca, niż uprzednio.
-Bill? Co jest?
Spytałem i zabierając rękę z jego pleców, poprawiłem niesforny kosmyk włosów, który zsunął mu się na twarz.
Bill
Poczułem jak nasze języki otarły się o siebie ale.. Tom po chwili odsunął się ode mnie przerywając pocałunek. Spojrzałem w jego oczy czując powoli, że pieką mnie moje. Jego głos był taki.. kojący... Skąd wiedział , że coś jest nie tak? Przecież mnie nie znał i..tak od razu zgadł? Odgarnął pasemko moich czarnych włosów a ja zamknąłem na chwilę powieki. N-Nie mogę... ja.. Cholera. Musnąłem szybko jego pełne usta i wstałem podchodząc do swoich ubrań. Położyłem dłonie na oparciu krzesła zaciskając je mocno na nim. Stałem tyłem do Toma a i tak czułem na sobie jego wzrok. Syknąłem lekko bo rana na dłoni znowu mi się otworzyła.
-T-Tom... ja.. Nie powinno mnie tu być...
Szepnąłem i szybko ubrałem koszulkę. Kiedy miałem już na sobie spodnie miałem cholerny problem z zapięciem ich. Dłonie mi drżały jak nie wiem i nie mogłem zapiąć guzika o pasku już nie mówiąc. Nie wiem czemu poczułem, że w oczach zbierają mi się słone łzy.
-P-Przepraszam...
Szepnąłem patrząc już na niego i sam nie wiem kiedy łzy potoczyły się po moich bladych policzkach, tworząc czarny ślad od makijażu. Wybiegłem z pokoju zbiegając na dół do przedpokoju. Złapałem w dłoń kurtkę i buty, a następnie na boso pobiegłem do swojego domu. Płakałem, jak dzieciak ale czemu? Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka szybko je za sobą zamykając. Oparłem się o nie i zjechałem po nich w dół drżąc cały. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi i zakryłem uszy. Niech on wraca do domu! Był jednak tak natarczywy, że wkurzony wstałem i otworzyłem. Miałem się wydrzeć, ale zamiast tego stałem jak wryty w podłogę. Stał przede mną facet w dredach koloru czarnego i błękitnych oczach. Gdyby nie oczy i dredy… Wglądał identycznie jak Tom. Kolczyk w wardze, pieprzyki na twarzy… Ale tego tu… dobrze znałem. To przez niego uciekłem i odseparowałem się od znajomych.
-Witaj, Billy… O ile mnie pamięć nie myli to nie pozwoliłem ci wyjeżdżać.
-T-Tommy…
Szepnąłem i od razu pchnąłem drzwi. Był on szybszy ode mnie i jego noga znalazła się pomiędzy drzwiami. Moje wyrzuty sumienia, miło spędzony czas z Tomem… Wszystko prysło gdy zobaczyłem człowieka po drugiej stronie. Boję się… On mnie zabije…