poniedziałek, 6 maja 2013

Rozdział 6

W tym rozdziale chciałam wam pokazać, czemu Bill odszedł od swojego faceta, porzucił przyjaciół i rodzinę... Ten odcinek pokazuje jakim człowiekiem jest Tommy i co potrafi zrobić z Billem nie tylko cieleśnie ale i psychicznie. Wiem, że pewnie nie polubicie Tommy'ego bo będzie to raczej czarny charakter, ale cóż :D Zapraszam do czytania i komentowania :D






Tom
Coś było nie tak... Czułem to samym sobą, a czemu? Nie mam najmniejszego pojęcia. Nagle Bill pocałował moje wargi, a następnie zerwał się z łóżka. Podbiegł do krzesła, na którego oparciu zaciskał mocno swoje drobne palce. Wpatrywałem się w jego plecy, bo nawet na mnie nie patrzył.
-T-Tom… ja… Nie powinno mnie tu być…
Po wypowiedzianych słowach od razu zaczął się ubierać, a ja byłem w zbyt dużym szoku aby mu w tym przeszkodzić… No i za bardzo pijany. Zrobiłem coś nie tak? Może to jednak moja wina…  Raptownie odwrócił się do mnie.
-P-Przepraszam…
Jego twarz zalały łzy, a ja doznałem kolejnego szoku. Zraniłem go? Wybiegł z pokoju i nim zebrałem się do kupy, zbiegłem na dół… Nie było po nim śladu. Otworzyłem drzwi i zauważyłem, jak wbiega do swojego domu. Szlag! Wbiegłem do przedpokoju, naciągnąłem na stopy pierwsze lepsze buty i znowu stanąłem w wyjściu z domu. Zauważyłem przed domem mojego sąsiada jakiegoś mężczyznę. Cholera… Z tłumaczeniem tej całej sytuacji muszę poczekać do jutra, przecież nie zrobię mu sceny przed znajomym… Wróciłem do domu, poszedłem na górę i uwaliłem się na łóżku, które ciągle pachniało moim sąsiadem…

Bill
Pchałem drzwi na chama, aby zabrał on w końcu z bólu nogę. Mogłem sobie pchać. Przecież to robot a nie człowiek! Nagle drzwi uderzyły mnie z impetem, a ja od siły tego pchnięcia uderzyłem plecami o ścianę ze mną i osunąłem się po niej na podłogę. Człowiek, którego tak panicznie się bałem, stał nade mną z uśmiechem z którego nigdy nie dało się odczytać prawdziwych intencji.
-Przyjechałem tyle kilometrów, szukałem cię tyle miesięcy, a ty zamykasz mi drzwi przed nosem?! Nie ładnie Billy…
Ten głos… Moje ciało wbrew mnie zaczęło drżeć, jak liść osiki na wietrze. Boże! On mi tego nie daruje… Nie wyjdę z tego cały… Starając się przezwyciężyć ból, jaki odczuwałem całym ciałem, wstałem i powoli przesunąłem się po ścianie w bok.
-W-wyjdź stąd…
-S-Słucham? Mówiłeś coś?
Zacisnąłem dłonie w pięści i nabrałem w piersi większą ilość powietrza.
-Tak. Masz stąd wyjść. Nie dotarł do ciebie mój przekaz? Z nami koniec Tommy. Nie ma już nas.
Uniósł do góry brew, a po tym geście zaczął śmiać się jak pojebany.
-Słuchaj mały… To ja zdecyduję, czy jesteśmy razem czy nie, jasne?!
Podszedł do mnie, złapał jedną dłonią za szyję i uniósł mnie do góry. Moje palce od stóp ledwo dotykały podłogi. Dusiłem się.
-Jesteś mój! Tylko i wyłącznie mój! To ja zdecyduję, kiedy i w jakich okolicznościach przestaniesz być moją własnością!
Puścił mnie a ja upadając na podłogę zachłysnąłem się desperacko powietrzem. Oddychanie bolało, ale tylko chwilę. Spojrzałem na niego ze łzami w oczach. Boże… Jaki ja byłem głupi… Gdzie ja miałem oczy i mózg! Jak mogłem pokochać tego człowieka?! Tak. To jest mój były, ale chyba tylko ja uważam, że nasz związek jest zakończony. Pokochałem go dwa lata temu. Zawsze był agresywny, ale i potrafił być czuły. Pewnego dnia powiedział mi, że ma pewne zboczenia jeśli chodzi o seks. Pokazał mi je. Duszenie, bicie, ostre pieprzenie do bólu przez który mdlejesz, wiązanie, biczowanie… Było tego sporo, a wszystko pokazał na mnie… Wytrzymałem to. Jednak po tym pokazał mi to jaki jest naprawdę. On nigdy mnie nie kochał. Uważał mnie jedynie za swoją własność, która ma słuchać jego poleceń. Jednak ja dalej trwałem w tym chorym związku… Łudziłem się, że ten zimny drań kiedyś zacznie mnie kochać i patrzeć na mnie jak na partnera… Jednak po ponad roku bycia z nim… Przegiął. Zadał mi podczas „seksu” taki ból, że zemdlałem i prawie wykrwawiłem się. Wtedy dotarło do mnie, że on tylko widzi we mnie kawał mięcha do jebania. Uciekłem. Nic nie mówiąc wyjechałem daleko od niego. Fuck! Jak mogłem być tak głupi aby myśleć, że nie będzie mnie szukać! Miałem od niego spokój aż 10 miechów!
-Widziałem, że masz sąsiadów. Pozasłaniaj wszystkie okna. Nie chcę aby nas ktoś widział.
Gdy zasłaniałem ostatnie okno dotarło do mnie, że zrobiłem to bez namysłu. Działałem jak maszyna… N-nie! Nie pozwolę mu znowu mną kierować! Mam uczucia i własne zdanie…
-Na kolana!
Warknął, a moje nogi jak za pomocą magicznej różdżki ugięły się pode mną i upadłem na nie. Podszedł do mnie i rozpiął spodnie.
-Wiesz co robić. Do roboty.
-NIE!
-Co?
-Powiedziałem nie! Nie zamierzam być marionetką w twoich rękach! Nie ma mowy! Nie należę już do ciebie! Te wszystkie miesiące nie dały ci do myślenia?!
-Przez te wszystkie miesiące cię szukałem i nie dupczyłem. W końcu znalazłem swoją sukę i zamierzam ją wyjebać aż zacznie skomleć o litość! Dlatego powtórzę jeszcze raz: Obciągnij mi!
-NIE!
-Tss!
Podszedł do mnie, wyjął penisa, złapał mnie za włosy tak mocno, że krzyknąłem z bólu. Wykorzystując to wepchnął mi w usta penisa. Trzymając obie ręce na mojej głowie, posuwał mnie w usta że miałem aż odruchy wymiotne.
-Zrzygaj mi się tu, a będziesz to zlizywać!
Warknął do mnie i ani na chwilę nie przestawał robić tego co wcześniej. Moje policzki zalały łzy. Zamknąłem oczy, ale starałem się odepchnąć go od siebie. Na nic… On tylko wtedy mocniej pchał biodrami. W końcu doszedł tryskając prosto w moje gardło. Zadławiłem się jego spermą, jak i jej ilością. Zacząłem wydawać z siebie dźwięki jak przed wymiotowaniem. Jednak walczyłem z tym. Wiedziałem, że to co powiedział wcześniej nie było rzucanymi słowami na wiatr. On naprawdę będzie kazał mi to zlizywać… Udało mi się wygrać z żołądkiem. Spojrzałem na niego z wyrzutem.
-Nie patrz tak na mnie! Lepiej przygotuj się na więcej. Dziś nie będziesz spać całą noc…
Na te słowa otworzyłem szeroko oczy i pokręciłem głową. Odwróciłem się szybko, aby zerwać się z podłogi i uciec przed nim. On mnie dziś zabije! Nie chcę! Nagle moja twarz mocno zderzyła się z podłogą. Poczułem, że z brwi leci mi krew. Tommy przygwoździł mnie do podłogi odzianą stopą, którą coraz mocniej wciskał mi w kark.
-Dokąd to? Aż tak śpieszy ci się do jebnka? Powiedź Billy… Ilu facetów cię wyjebało? Byli tak samo dobrzy, jak ja? Zaraz sam się przekonam…
Znowu starałem się mu wyrwać. Tommy złapał mnie za koszulę, podniósł i sprzedał mocny cios… po którym nastała ciemność. Nie mam pojęcia ile byłem nieprzytomny. Powoli otworzyłem oczy… G-gdzie ja jestem? Dlaczego mnie boli całe ciało? Gwałtownie otworzyłem oczy, bo dyszał nade mną Tommy. Już wiem, czemu mnie wszystko boli. Boże! On mnie gwałci!!
-O obudziłeś się w końcu… I wiesz co? Niby ode mnie uciekłeś, ale nie byłeś jebany przez nikogo przez te 10 miechów…
Zaśmiał się, a ja chcąc go odepchnąć położyłem dłonie na jego piersi, a raczej chciałem je położyć, bo jak się okazało miałem je związane własnym paskiem razem.
-D-dlaczego mi to robisz?!
-Bo ode mnie uciekłeś! Musisz znać swoje miejsce, suko!
Właśnie… tym zawsze dla niego byłem i będę – suką… Niczym więcej… Nagle wyszedł ze mnie, przekręcił na brzuch i wszedł mocno i do końca. Krzyknąłem z bólu. Po tym, jak piekł mnie odbyt mogłem bez problemu stwierdzić, że w ogóle mnie nie przygotował. Dlaczego muszę być taki pojebany?! Dlaczego pomimo, że boję się go panicznie to kocham go nadal?! Moje ciało zalane było potem, policzki piekły mnie od temperatury jaką miało moje ciało. Tommy nawet nie był rozebrany… Chciał mi tym przekazać co o mnie myśli i czym jestem…. Pomimo tego, dlaczego moje ciało pragnie go więcej?! To on mnie nauczył czerpać przyjemność z bólu… Nie miałem za wiele czasu na to, aby prosić o czułości. Jeśli chciałem dochodzić, musiałem nauczyć się czerpać z bólu przyjemność… Moje ciało nauczyło się tego aż za dobrze… Niech to szlag!
-Pragniesz mnie dziwko, co?!
Zaśmiał się i uderzył mnie mocno w pośladek, a ja zamiast krzyknąć jęknąłem. Nie powiem tego… Drżąc na całym ciele, znowu dostałem w dupę i jeszcze raz… Ciągle w to samo miejsce.
-Nie słyszę….
Znowu uderzył mnie z całej siły w pośladek.
-AAA! Tak! Pragnę cię!
Po tym schowałem twarz w pościeli. Dlaczego to musi się dziać? Tommy zaczął mnie po tym jebać tak ostro, że zdzierałem sobie gardło z bólu jaki czułem. Na pewno krwawiłem. Doszedł, ale gdy ze mnie wyszedł… Czułem, że wszystko ze mnie leci i było tego za dużo… To nie był jego pierwszy orgazm we mnie… Musiał gwałcić mnie nieprzytomnego bardzo długo…
-A teraz pokażę ci co czułem, kiedy odszedłeś…
Przekręcił mnie na plecy i zrzucił z łóżka. Usiadł na mnie okrakiem i złapał za gardło. Dusił mnie! Rzucałem się pod nim, ale na próżno. Z braku tlenu zaczęło robić mi się ciemno przed oczami, wtedy mnie puścił. Znowu oddychanie sprawiało mi ból… Jednak Tommy nie skończył. Zaczął okładać mnie pięściami po twarzy. Zakrywałem się związanymi rękoma, ale nie wiele mi to dało. Kiedy bolała mnie cała twarz, on wstał i spojrzał na mnie z pogardą.
-Tyle razy ci mówiłem! Spróbuj odejść, a zajebię cię dziwko!
Tym razem byłem kopany po całym ciele. Brzuchu, nogach, żebrach… Ból był nie do wytrzymania… Przez niego dotarło do mnie też coś ważnego… Nigdy nie uwolnię się od tego człowieka… Pomimo, że mnie tak traktuje, ja go nadal kocham…
-P-przep… przepraszam….
Przestał mnie kopać i kucając przy mnie podniósł mnie i przytulił.
-Widzisz do czego mnie zmusiłeś? Nie sprzeciwiaj mi się, a nie będę cię bił, Billy.
Zacząłem płakać w jego ramionach, a on uwolnił moje dłonie. Wziął mnie na ręce i położył z powrotem na łóżku.
-Gdzie masz apteczkę? Trzeba opatrzeć te rany.
Drgnąłem na to. Wiedziałem, że jak mam coś do szycia zrobi to bez znieczulenia. Jednak, jak mu nie powiem gdzie ona jest to znowu mnie zleje.
-W łazience. W szafce na dolnej półce.
Uśmiechnął się do mnie i wyszedł. Pomimo, że mnie sprał…. Zaraz, czy on mnie wcześniej przytulił? Może jednak mam szanse zmienić go w innego człowieka? Być może faktycznie to wszystko była moja wina, to jaki był dla mnie? 

sobota, 9 marca 2013

Rozdział 5


Oto nowy rozdział zmagań sąsiadów :D Będzie się działo i mam nadzieję, że was nie zawiedzie ten odcinek :) Zapraszam do czytania i komentowania :D Nie przynudzam już wam :P



Bill
Zobaczyłem jego uśmiech, a jego intensywne spojrzenie pożerało mnie.. co jest.. Przecież.. Zobaczyłem, jak jego wzrok zatrzymuje się na moich ustach a serce podeszło mi do gardła.. Zaraz Tom ty chyba nie... pomyślałem, ale następnie na myślenie było za późno, bo poczułem na swoich pełnych wargach jego miękkie wargi.. Co jest do cholery?! Moje oczy raptownie poszerzyły się, a ja zadrżałem jakby było tu na minusie.. Nie umiałem jednak zrobić ani jednego ruchu.. moje ciało po prostu odmówiło mi w tym momencie jakiegokolwiek posłuszeństwa. A fakt, że mój własny sąsiad właśnie całuje moje wargi... jakoś nie potrafił przebić się przez moje myśli w głowie.

Tom
Cholernie zdziwiło mnie to, że mnie nie odepchnął. Jednak to, że poza nieodepchnięciem mnie, nie wykonał również żadnego innego ruchu, było dość zastanawiające. Oderwałem się więc od niego i trochę odsunąłem. Kolejna głupia sytuacja, jednak znów spojrzałem mu prosto w oczy.
- Przepraszam..
Zazwyczaj nie wypowiadałem tego typu słów, ale jego mina wyjątkowo mnie do tego skłaniała. Poza tym, jeszcze bardziej głupio mi było przez fakt, że jego wargi mnie pociągały. Wiem, że nie odwzajemnił mojej próby pocałunku, ale to tym bardziej zadziałało… jak zakazany owoc. Znów wzrokiem zsunąłem na jego usta, zaniechawszy wymiany spojrzeń.

Bill
Kiedy Tom przerwał to co zrobił i odsunął się ode mnie,  ja nadal stałem w tym samym miejscu. Ręce miałem puszczone wzdłuż tułowia, a z dłoni którą skaleczyłem, po palcu w dół spływała mi krew kapiąc na podłogę w łazience. Pewnie stałbym tak długo, ale do rzeczywistości przywrócił mnie głos Toma a raczej słowo jakie wypowiedział. Przepraszał mnie. Spojrzałem mu w oczy, ale on ponownie spoglądał na moje usta.
-C-Co to było...?
Wyszeptałem cicho, ale on wyglądał tak, jakby moje słowa do niego nie docierały.
-N-Nie przepraszaj...W-Wiesz co? Może wracajmy do domu co? Zamówimy wspólnie taksówkę w końcu jedziemy w te same strony...

Tom
Obserwowałem jego poruszające się, zgodnie z wypowiadanymi słowami, wargi. Po chwili jednak spojrzałem w jego oczy.
- J-Jasne…
Pierwszy raz ktoś sprawił, że się zająknąłem. Miałem wrażenie, że cała moja pewność siebie ze mnie wycieka i wsiąka w łazienkowe kafelki. Odruchowo spojrzałem w dół i ujrzałem krew.
- Bill… Twoja ręka..
Zacisnąłem usta w wąską linię i zmarszczyłem brwi. Nie miałem przy sobie nic, co mogłoby pomóc. Powrót do domu będzie chyba najlepszym wyjściem. I nie tylko przez jego dłoń. Alkohol również robił już swoje…

Bill
-C-Co? A..
Spojrzałem na swoją dłoń i odwróciłem się do umywalki. Obmyłem ją zimną wodą i odwróciłem się z powrotem do Toma. Uśmiechnąłem się do niego.
-Wiesz.. to nic takiego do wesela się zagoi nie
Puściłem mu zadziorne oczko i spojrzałem na drzwi toalety.
-To co? idziemy? Zamówisz taksówkę a ja skoczę po swoją kurtkę dobra?
Czekałem na jego odpowiedź, bo nie chciałem w sumie mu rozkazywać choć to właśnie robiłem w swoim zespole.

Tom
Obserwowałem go z powagą. Jakoś daleko mi teraz było do uśmiechu, jednak wysiliłem się i uniosłem kąciki do góry. Po tym wyciągnąłem komórkę z kieszeni.
-To idź. Ja już będę dzwonił. Tu ciszej jest, więc wiesz..
Nie dokończyłem mówić, bo zacząłem wstukiwać numer. Po kilku sygnałach usłyszałem głos kobiety i zamówiłem taksówkę wprost pod wejście do klubu. Wyszedłem, z łazienki i znalazłszy Billa, ruszyłem z nim do wyjścia.


Bill
-Dobrze to ja zaraz wracam.
Uśmiechnąłem się do niego widząc, jak wstukuje na klawiaturze telefonu numer. Podszedłem do baru i zabrałem stamtąd swoją skórzaną kurtkę. Właśnie miałem iść w stronę łazienki, kiedy zobaczyłem Toma. Założyłem kurtkę i razem z nim wyszedłem przed klub. Nie musieliśmy długo czekać bo zaraz podjechała taksówka. Usiedliśmy razem z tyłu i jechaliśmy w dziwnie krępującym milczeniu. Nawet sam nie wiem kiedy zasnąłem a moja głowa opadła na jego ramię.

Tom
Siedząc w milczeniu i wyglądając przez szybę, poczułem nagle pewnego rodzaju ciężar na ramieniu. Gdy się odwróciłem w stronę danego ramienia, zobaczyłem nie kogo innego jak Billa, opierającego na mnie głowę. Droga od klubu do domu nie była długa, przez co zajechaliśmy w dość krótkim czasie. Aż przykro było go budzić. Cholera… Czy on naprawdę musi wyglądać tak słodko i niewinnie, gdy śpi? Wyciągnąłem portfel z kieszeni spodni i zapłaciłem kierowcy. Nie chciało mi się czekać, aż wyda resztę, więc od razu schowałem portfel i zostawiając dla kierowcy spory napiwek, wyciągnąłem Billa z samochodu. No nic. Muszę go obudzić…
- Bill…
Trzymałem go mocno, by mi się nie wyślizgnął jakimś dziwnym trafem z rąk i nie wylądował cały w błocie i śniegu.
- Bill, obudź się…

Bill
Zmarszczyłem brwi przez sen, bo w pewnym sensie docierały do mnie wypowiadane przez kogoś słowa. Wtuliłem się w ciepło,które czułem i jak już przez zespół nauczyłem się mówić przez sen.
-J..jeszcze troszke.. zaraz wstaję..
Powiedziałem ledwo zrozumiale, jeszcze mocniej tuląc się w bijące ciepło. Było mi dobrze no i po tym ile alkoholu wypiłem w końcu mogłem spokojnie pospać a tu mnie ktoś próbował budzić.

Tom
Przekląłem pod nosem, wiedząc, że w ten sposób go nie obudzę. Jedynym wyjściem był nocleg w moim domu. Dość dziwnie się czułem, otwierając drzwi do swojego domu kluczem i trzymając sąsiada. Uderzyły mnie pewne obawy, bo co będzie rano? No i mam tylko jedno łóżko… W końcu Nigdy nie planowałem mieć dzieci, więc po co mi więcej niż jedna sypialnia? Jedno podwójne łóżko również w zupełności wystarczało. Na kanapie przecież go nie położę, jest na to za mała…
Gdy tylko wszedłem, wnosząc Billa, zamknąłem drzwi. Zdjąwszy buty, starałem się i z niego jakoś ściągnąć ubrania wierzchnie, czyli buty i jego skórzaną kurtkę. Jak już spał, to niech śpi, tylko, żeby nie było potem pretensji do mnie.. W końcu udało mi się go jakoś zanieść do swojej sypialni. Nie powiem, może i był dorosłym mężczyzną, ale ważył prawie tyle co nic. Położyłem go na łóżku i zostawiając rozbieranie na potem, poszedłem do łazienki, bo miałem straszne parcie na pęcherz…


Bill
Mruczałem niezrozumiałe rzeczy pod nosem czując jak ktoś szarpie się ze mną przez co mój sen raptownie zmienił się na inny. Czując pod sobą miękkie łóżko i pościel odruchowo znalazłem poduszkę i przytuliłem się do niej, jak do dużego miśka. Uśmiechnąłem się przez sen po chwili przekręcając się na drugą stronę przez co koszulka podwinęła mi się do góry odsłaniając mój płaski brzuch. Leżałem teraz na wznak na plecach z lekko uchylonymi ustami i zmarszczonymi brwiami.

Tom
Gdy już załatwiłem potrzebę fizjologiczną i umyłem ręce, to zacząłem się z wolna rozbierać. Zdjąłem z siebie koszulkę, spodnie i wszystko po kolei, pozostając w samych bokserkach. Z ubraniami w ręku wróciłem do sypialni.
-O nie, mały. Tak to nie będzie.
Uśmiechnąłem się, widząc jak Bill leży rozłożony, prawie w poprzek, zajmując większość łóżka. Odłożyłem ubrania i przysiadłem się obok niego. Znów mi było równie gorąco co w klubie. Oddychałem głęboko, przez co wyczuwałem woń jego perfum. Przez sen wyglądał jak mały chłopczyk. Moja dłoń mimowolnie powędrowała na jego miękkie włosy, które po chwili zacząłem swobodnie i powoli gładzić. Musiał o nie naprawdę dbać. Widziałem jego brzuch, tak strasznie chudy. Ale to nawet dodawało mu uroku. Cóż… Nie mogę mu pozwolić spać w ubraniach… Delikatnie złapałem więc podwinięty fragment koszulki i zacząłem ją z niego zdejmować. Mam tylko nadzieję, że się nie obudzi i nie zastanie mnie w tej dość dwuznacznej sytuacji…

Bill
Pomimo, że spałem poczułem przez sen dotyk na moich włosach. Uśmiechnąłem się i poruszyłem lekko, mrucząc coś pod swoim małym, zgrabnym nosem. Poczułem ponownie, jak ktoś szarpie się ze mną i zmarszczyłem brwi poruszając teraz jedynie nogami. Spałem jednak dalej spokojnie i jak zabity.
-Tom...
Powiedziałem przez sen i cicho mlasnąłem.

Tom
Wystraszyłem się, gdy wypowiedział moje imię. Myślałem, że się obudził i mnie nakrył, przez co puściłem, ściągniętą już do połowy bluzkę. Po chwili jednak przekonałem się, że to były zaledwie słowa wypowiedziane przez sen. Oddychałem powoli, chcąc uspokoić oszalałe bicie serca. Po tym ponownie zabrałem się za zdejmowanie z niego ubrań. Gdy tylko się uporałem z jego koszulką i ta wylądowała na oparciu krzesła przy biurku, rozpiąłem powoli jego rozporek, przełknąłem przy tym nerwowo ślinę. Cholernie bałem się, że mogę go obudzić, a za Chiny nie chciałem tego właśnie w tym momencie.


Bill
Mruknąłem coś przez sen i poruszyłem się. Znowu powiedziałem coś niezrozumiałego i zmarszczyłem swoje gęste brwi. Przez sen mogłem wydawać się zupełnie inny niż byłem w rzeczywistości.. bezbronny i niewinny. Nie raz to już słyszałem.

Tom
Nawet nie wiem kiedy zaczęły mi drżeć dłonie. Może wtedy, gdy chwyciłem brzeg materiału jego spodni i zacząłem powoli go z niego zsuwać? To chyba za wiele jak na jeden wieczór. Za mało na wieczór z kobietą, z przyjacielem. Za wiele na wieczór… z sąsiadem. Jednak nie chcąc tego przedłużać w nieskończoność, zacząłem mocniej ciągnąć spodnie w dół, by szybciej je zdjąć i móc już iść spać. Byłem zmęczony. Ledwo widziałem na oczy i było mi tak cholernie gorąco… W końcu udało mi się ściągnąć te spodnie i mogłem je odwiesić również na oparcie krzesła, razem z jego bluzką. Po tym stanąłem przy łóżku i starałem się jakoś delikatnie wyciągnąć kołdrę, by móc okryć Billa i zrobić przy okazji miejsce i dla siebie. No niestety… Jedno łóżko… Po niedługiej chwili mogłem się już spokojnie położyć do upragnionego łóżka. Leżałem po jednej stronie, a Bill po drugiej. Nie chcę rano dwuznacznych pozycji, czy sytuacji, więc już się ubezpieczam. Okrywszy nas, wsunąłem dłoń pod swoją poduszkę i zamknąłem oczy, odpływając do krainy snów.

Bill
Przekręciłem się na drugi bok zarzucając jedną ze swoich chudych nóg na Toma, a głowę miałem położoną przy jego głowie. Mruczałem coś przez sen a dłonie miałem położone na jego klacie. Spało mi się dobrze do tego był on taki cieplutki. Jeszcze mocniej wtuliłem się w jego ciało i z uśmiechem na swoich pełnych, malinowych ustach spałem dalej nie przejmując się niczym i nikim.

Tom
Spokojnie leżałem, starając się strawić dzisiejsze wydarzenia i zasnąć, gdy poczułem, jak ktoś wtula się w moja ciało i zarzuca na mnie chudą nogę. Poza mną i Billem nie było tu nikogo innego, więc bez zastanowienia wiedziałem, że to on. Spojrzałem na niego i pierwsze co, to chciałem go z siebie zrzucić, ale ostatecznie było dość… miło, więc pozostałem w dotychczasowej pozycji, zaledwie obejmując go ramieniem. W pokoju było ciemno, jednak nikły blask księżyca wystarczał, bym mógł dostrzec zarys ciała i twarzy Billa. Znów te jego usta, tak cholernie kuszące. Zacisnąłem mocno powieki i błagałem o szybkie zaśnięcie. Inaczej nie zdołam się powstrzymać i zadziałam tak jak w klubie, a tego nie chciałem. Sen, błagam, sen…


Bill
Poruszyłem się mocnej wtulając swoje ciało w ciało Toma. Był ciepły i chyba to mnie nieświadomie tak do niego ciągnęło. Rozchyliłem usta i mruknąłem coś pod nosem. Zacząłem go tulić jak dużego pluszaczka. Gdybym nie spał zapewne poczułbym jego drogie męskie perfumy ale teraz było to niemożliwe przez to, że spałem.

Tom
Otworzyłem zaciśnięte dotąd powieki, czując jak Bill się do mnie tuli. Nie, on nie śpi, on chce mnie sprowokować, prawda? Robi to na specjalnie…
-Bill.. przestań.
Szepnąłem. Mając nadzieję, że to jakoś pomoże, że mnie usłyszał. Zacząłem wmawiać sobie, że on tak naprawdę nie śpi i się ze mnie nabija po cichu. Jednak wcale nie widziałem, by jego kąciki ust choć drgnęły. Zmarszczyłem brwi i starałem się jakoś odprężyć i nie myśleć o tym. To jednak wcale mi się nie udało. Moje myśli wciąż krążyły wokół Billa, który usilnie się we mnie wtulał. Ponownie zacząłem się przyglądać jego śpiącej twarzy. No tak, zapomniałem. Nadal miał makijaż. Oby nie był przez to zły. Mi to w sumie nie przeszkadza. Ten niewinny wyraz twarzy, śmiesznie zmarszczone brwi i kuszące usta. Był tak idealny… Miałem w swoich objęciach kogoś idealnego, czy to nie jest coś wspaniałego? Nachyliłem się lekko nad jego twarzą i musnąłem jego czoło. Aksamitnie gładka cera… Bill naprawdę jest wspaniały…

Bill
Poczułem na swoim czole coś lekko mokrego i mruknąłem coś przez sen. Otworzyłem powoli powieki i musiałem chwilę poczekać zanim obraz mi się wyostrzył. Zobaczyłem przed sobą twarz Toma i od razu poczułem, że się rumienie.
-D-Dojechaliśmy już? Chyba usnąłem i...
Zaraz coś mi nie pasowało. Rozejrzałem się po ciemnym pokoju do którego wpadały tylko promienie księżyca, który był w pełni. Nie znałem tego pomieszczenia... czemu jest mi tak ciepło? Dopiero teraz dotarło do mnie, że czuje na swojej bladej, delikatnej skórze ciepłą skórę Toma. Ponownie na niego spojrzałem czerwieniąc się jeszcze bardziej. Moje ręce.. noga... Wszystko na nim, do tego byłem w samych bokserkach.. Co jest do cholery?!
-T-Tom.. co.. jak? G-Gdzie ja jestem?
Pomimo, że chciałem zabrać nogę i nie leżeć już na nim... nie umiałem.. z drugiej strony było mi ciepło i miło...

Tom
Zamarłem. Totalnie mnie zmroziło, gdy usłyszałem jego głos. Z lekko uchylonych powiek, teraz miałem szeroko otwarte. Odchyliłem się od niego, zabierając swoje usta z jego czoła i starałem się przy tym uspokoić i nie dać po sobie poznać, że mnie totalnie zatkało. Może będę udawać, że to tak przez sen? Nie, to głupie. Ostatecznie na niego spojrzałem.
-Obudziłeś się już.
Wiem, bardzo mądre spostrzeżenie.
- Jesteśmy… u mnie.
Odparłem cicho i ciężko mi było się jakkolwiek ruszyć. Nie, nie ze względu, że Bill był we mnie wtulony. Po prostu to było jak jakaś wewnętrzna blokada. Zupełnie nie wiedziałem co myśleć o zaistniałej sytuacji. Może lepiej mu po prostu powiem jak było? Cholera, jestem taki zmęczony…

Bill
Zmarszczyłem brwi patrząc na Toma. Był jakiś dziwny. Zaśmiałem się.
-Tak wstałem... u.. u ciebie.. ale jak?
Dotarło do mnie, że musiał mnie rozebrać nim położył mnie do łóżka. Sam nie wiem czemu zaczerwieniłem się cholernie.
-P-Przepraszam.. za kłopot.. ja..
Spojrzałem w jego oczy i zagryzłem dolną pełniejszą wargę.
-M-Mogę zostać.. czy.. mam iść do siebie wiesz.. jak co mów ubiorę się i już mnie nie ma...
Powiedziałem cicho, ale pomimo tego co powiedziałem ani na chwilę go nie puściłem. Nogi też nie zabrałem... Dopiero teraz uderzył do moich nozdrzy jego słodki męski zapach.. pachniał cudnie nie wiem czemu.. czy to wina perfum czy po prostu zapach jego skóry.

Tom
-Nie, zostań.
Powiedziałem krótko i dopiero po chwili dotarło do mnie, jak to mogło zabrzmieć.
-Znaczy…
Chciałem się jakoś wytłumaczyć, wywinąć, by to tylko nie zostało dziwnie przez niego odebrane. Jednak nie znalazłem nic racjonalnego do dodania.
-To.. żaden kłopot.
W końcu zdołałem powiedzieć coś nieco bardziej sensownego. Spojrzałem mu w oczy, które teraz błyszczały w nikłym świetle księżyca. Nerwowo zacząłem bawić się kolczykiem, widząc jego zagryzioną wargę. On to robi specjalnie, prawda? Jeśli tak, to nieźle mu się to udaje..

Bill
Przyglądałem mu się patrząc w jego oczy a skoro mówi , że to nie problem uśmiechnąłem się.
-D-Dobrze skoro nie jest to problemem to zostanę..
Szepnąłem, a widząc co robi z kolczykiem swoim językiem… Przełknąłem ślinę.
-T-Tom ty.. robisz to specjalnie...
Spojrzałem na jego pełne wargi i ponownie zagryzłem wargę. Cholera.. na pewno robi to specjalnie... tak jak w klubie.. Zabrałem jedną dłoń i dotknąłem opuszkiem palca zakończonym długim, umalowanym paznokciem jego dolnej pełnej wargi. Przesunąłem po całej jej długości palcem i dopiero po chwili do mnie dotarło co zrobiłem.
-J-Ja.. Przepraszam!
Powiedziałem szybko i zabrałem dłoń tuląc ją do siebie i patrząc mu w oczy. Jego usta były takie miękkie i delikatne... Zaczerwieniłem się ponownie i zagryzłem odruchowo wargę.

Tom
Uśmiechnąłem się, gdy zabrał dłoń z moich ust. Czyli on nie robił tego specjalnie.. Ale ja teraz zrobię. Oblizałem lubieżnie wargę, której właśnie dotykał.
-Nie masz za co przepraszać.
Zaśmiałem się cicho, widząc jego reakcję. Znów zagryzał wargę. Wygląda przy tym, jakby czegoś oczekiwał. Czegoś wcale nie niewinnego… Westchnąłem głęboko, bo czułem jak przez chwilę zakręciło mi się w głowie, jednak to było tylko chwilowe. Ale o dziwo pomogło. Pomogło… przezwyciężyć strach? Tak, to coś w tym rodzaju. Ale teraz byłem spokojniejszy i nachyliłem się nad jego twarzą. Przymknąłem oczy i musnąłem jego wargi. Chciałem to poczuć. To, co poczułem w klubie…

Bill
Widziałem na jego twarzy uśmiech.
-N-Na pewno? Wiesz.. zrobiłem to impulsywnie...
Powiedziałem cicho i przyjrzałem się Tomowi. Patrzył uważnie na mnie mierząc mnie swoimi ciemnymi oczami, które przez światło księżyca błyszczały w ciemności. Poczułem jak Tom się poruszył i pochylił się nad moją twarzą. Czy on znowu...Nie dokończyłem bo poczułem na swoich wargach po raz drugi jego pełne usta. Nie wiedziałem co myśleć.. Zamknąłem oczy i oddałem to muśnięcie nie wiedząc czemu.. i czy dobrze robię. Zadrżałem na swoim drobnym ciele pomimo, że było mi ciepło.

Tom
Zadrżał, poczułem to. Na pewno nie z zimna, ale chyba wiem czym to było spowodowane. Znów musnąłem jego usta. I kolejny raz, i kolejny, z wolna uchylając wargi.. Potem zacząłem się niepewnie wpraszać do jego ust. Pierwszy raz kręcił mnie mężczyzna, ale chyba tego nie żałuję. Ale tak idealny mężczyzna. Powoli przesunąłem dłonią wzdłuż jego kręgosłupa.

 Bill
Co ja do cholery robię? Przecież... Biłem się z własnymi myślami, które przerwał Tom gdy zaczął wpychać swój język w moje usta.. Do tego ta jego dłoń na kręgosłupie.. Jęknąłem cicho w jego wargi i zadrżałem ponownie na całym ciele. Nie wiem czemu moje ciało tak na niego reagowało.. uchyliłem usta dając mu tym samym łatwiejszy dostęp. Wiedziałem, że robię źle i że jedna osoba ukarze mnie za to... on jednak nie mógł o tym wiedzieć dlatego... nie umiałem tego powstrzymać…

Tom
Zawahał się? Może i pozwolił mi się wprosić, ale to było… Z resztą. Ponownie przesunąłem dłonią po jego plecach, jednak tym razem już byłem pewien, że coś jest nie tak. Bill był dziwnie spięty. Na pewno nie zachowywał się tak w klubie i wcześniej. Coś było ewidentnie nie tak. Czyżbym przegiął? Czyli dla niego też to za dużo? Odchyliłem się od niego nieco, przerywając. Spojrzałem w jego oczy, które wydawały się znacznie intensywniej błyszczeć w świetle księżyca, niż uprzednio.
-Bill? Co jest?
Spytałem i zabierając rękę z jego pleców, poprawiłem niesforny kosmyk włosów, który zsunął mu się na twarz.

Bill
Poczułem jak nasze języki otarły się o siebie ale.. Tom po chwili odsunął się ode mnie przerywając pocałunek. Spojrzałem w jego oczy czując powoli, że pieką mnie moje. Jego głos był taki.. kojący... Skąd wiedział , że coś jest nie tak? Przecież mnie nie znał i..tak od razu zgadł? Odgarnął pasemko moich czarnych włosów a ja zamknąłem na chwilę powieki. N-Nie mogę... ja.. Cholera. Musnąłem szybko jego pełne usta i wstałem podchodząc do swoich ubrań. Położyłem dłonie na oparciu krzesła zaciskając je mocno na nim. Stałem tyłem do Toma a i tak czułem na sobie jego wzrok. Syknąłem lekko bo rana na dłoni znowu mi się otworzyła.
-T-Tom... ja.. Nie powinno mnie tu być...
Szepnąłem i szybko ubrałem koszulkę. Kiedy miałem już na sobie spodnie miałem cholerny problem z zapięciem ich. Dłonie mi drżały jak nie wiem i nie mogłem zapiąć guzika o pasku już nie mówiąc. Nie wiem czemu poczułem, że w oczach zbierają mi się słone łzy.
-P-Przepraszam...
Szepnąłem patrząc już na niego i sam nie wiem kiedy łzy potoczyły się po moich bladych policzkach, tworząc czarny ślad od makijażu. Wybiegłem z pokoju zbiegając na dół do przedpokoju. Złapałem w dłoń kurtkę i buty, a następnie na boso pobiegłem do swojego domu. Płakałem, jak dzieciak ale czemu? Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka szybko je za sobą zamykając. Oparłem się o nie i zjechałem po nich w dół drżąc cały. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi i zakryłem uszy. Niech on wraca do domu! Był jednak tak natarczywy, że wkurzony wstałem i otworzyłem. Miałem się wydrzeć, ale zamiast tego stałem jak wryty w podłogę. Stał przede mną facet w dredach koloru czarnego i błękitnych oczach. Gdyby nie oczy i dredy… Wglądał identycznie jak Tom. Kolczyk w wardze, pieprzyki na twarzy… Ale tego tu… dobrze znałem. To przez niego uciekłem i odseparowałem się od znajomych.
-Witaj, Billy… O ile mnie pamięć nie myli to nie pozwoliłem ci wyjeżdżać.
-T-Tommy…
Szepnąłem i od razu pchnąłem drzwi. Był on szybszy ode mnie i jego noga znalazła się pomiędzy drzwiami. Moje wyrzuty sumienia, miło spędzony czas z Tomem… Wszystko prysło gdy zobaczyłem człowieka po drugiej stronie. Boję się… On mnie zabije…

czwartek, 21 lutego 2013

Rozdział 4


Tom
Wciąż się uśmiechałem. Chyba przez cały wieczór uśmiech nie schodził z moich ust. Dłonie najpierw położyłem na jego talii, zaczynając się przy tym również poruszać w rytm muzyki. Gdy już zacząłem w pełni oddawać się tańcowi, dłońmi zjechałem na jego pośladki i w tym samym czasie spojrzałem mu prosto w oczy. Nie to, żebym chciał go skrępować. Raczej bardziej… sprowokować.

Bill
Uśmiechałem się tańcząc z nim coraz to bardziej odważnie. Wiedziałem, że teraz każdy już na nas patrzy, ale starałem się o tym nie myśleć. Uśmiechałem się tańcząc w ryt muzyki i wtedy ponownie stało się coś czego w ogóle się nie spodziewałem. Jego silne męskie, duże dłonie znalazły się na moich pośladkach a ja.. jęknąłem ponownie i wtedy zamarłem. On.. patrzył mi prosto w oczy uśmiechając się dalej do mnie. Teraz na pewno to słyszał. Co teraz? Poczułem, że moje policzki robią się czerwone a.. a ja jak na złość nie umiałem oderwać oczu od jego czekoladowych tęczówek.

Tom
Tak, robiłem to specjalnie. Wpatrywałem się uparcie w jego oczy, chcąc go tym zawstydzić i wygrałem. Jego policzki się zaczerwieniły, a mój uśmiech się przez to nieznacznie poszerzył, bo starałem się nie dopuścić do tego, by się zaśmiać. Może i chciałem go zawstydzić, ale nie chciałem go spłoszyć. Resztę zostawię sobie na potem. Chyba wystarczy na razie tańca. Było mi cholernie gorąco i byłem spragniony. Wyprostowałem się i przybliżyłem się więc do niego. Kolejny raz nachyliłem się nad jego uchem.
-Chodźmy do baru.
Powiedziałem, nie za głośno, ale i nie za cicho, by mnie usłyszał, bo grała muzyka. Po tym złapałem go lekko za nadgarstek i odsunąłem się od niego. Z uśmiechem na twarzy czekałem, aż ruszy się z miejsca.

Bill
Nie umiałem oderwać oczu od tych jego czekoladowych tęczówek, ale dlaczego? Cholera... Zobaczyłem jak uśmiecha się szerzej, a ja przez to jeszcze bardziej się zarumieniłem. Spojrzałem w bok i wtedy usłyszałem jego głos przy swoim małym uchu.
-D-Dobry pomysł..
Szepnąłem spoglądając na niego. Jego palce zacisnęły się lekko na moim nadgarstku. Nie wiedząc co robić odruchowo odgarnąłem włosy za ucho i ruszyłem w stronę baru. W myślach karciłem się za to co zrobiłem... cholera a on to widział...i słyszał.. Od jutra nie da mi żyć tego byłem pewny.

Tom
Gdy tylko dotarliśmy do baru, miałem znów zamówić drinki, lecz tego nie zrobiłem, tylko spojrzałem na Billa.
-Chcesz to samo, czy coś innego?
Spytałem, nie będąc pewnym, co mam zamawiać. Już chciałem usiąść, gdy zorientowałem się, że wciąż trzymam jego nadgarstek. Idiota ze mnie. Puściłem go i zająłem jedno z krzeseł barowych.

Bill
Słysząc pytanie Toma w końcu na niego spojrzałem.
-N-Nie.. teraz moja kolej.. pamiętasz?
Uśmiechnąłem się i właśnie chciałem sięgnąć portfel, kiedy poczułem, że Tom nadal ściska mój nadgarstek. Spojrzałem w tamtym kierunku, a kiedy go puścił ponownie zarumieniłem się na policzkach.
-P-Poproszę dwa razy to samo co ostatnio.
Powiedziałem do barmana i zająłem miejsce obok Toma, patrząc na niego kątem oka.
-T-To co.. stało się na parkiecie ja...
Zagryzłem wargę patrząc w bok. Po co to zaczynałem... trzeba było siedzieć cicho a nie…
-To.. zostanie między nami dobra? N-Nie śmiej się jutro ze mnie przez to ok?

Tom
Wyciągnąłem lewą rękę nieco przed siebie, by spojrzeć na zegarek.
-Powinienem zacząć, bo jest już po północy.
Uniosłem na chwilę wzrok na jego twarz.
-Szybko ten czas zleciał.
Odparłem, opierając dłonie na blacie baru i patrzyłem na niego.
-Ale nie będę.
Uśmiechnąłem się szeroko, by uświadomić go, że jak na razie jestem zdolny zachować ten fakt i go nie wykorzystać. Gdy barman postawił szklanki na barze, zacząłem obracać w dłoniach swoją, przyglądając się jej uważnie. Po chwili jednak ją zostawiłem i spojrzałem na Billa. Jedną rękę zabrałem z baru i dłoń ułożyłem na jego kolanie.
-Jednak najpierw mi przyznaj…
Uśmiechnąłem się zadziornie.
-Podnieca cię mój dotyk..
Powiedziałem cicho, by tylko on usłyszał, bo barman stał blisko, a nie chciałem, by się czegokolwiek dowiedział.

Bill
Patrzyłem uważnie na chłopaka, a kiedy usłyszałem jego słowa, że na razie nie będzie tego wykorzystywać, jakoś mi to ulżyło. Uśmiechnąłem się do niego i patrząc w bok powiedziałem ciche:
-D-Dziękuję...
Spojrzałem na szklanki, które postawił przed nami barman i objąłem dłońmi jedną wpatrując się w jej błyszczącą zawartość. Podskoczyłem do góry kiedy poczułem na swoim kolanie dłoń Toma.
-Co Ty...
Zacząłem czerwieniąc się, patrząc na niego, a kiedy wszedł mi w słowo czekałem na to co ma mi powiedzieć. Taa.. no i się doczekałem. Zatkały mnie jego słowa i teraz nie tylko policzki mnie piekły ale i cała twarz. Jak mógł zadać mi takie pytanie i to... Trzymając mnie za kolano. Przełknąłem dyskretnie ślinę, bo jakoś niemiło zaschło mi w gardle.
-T-Tak.. ale.. wiesz to, prawda? Więc po co pytasz?
Powiedziałem cicho i na jeden raz wypiłem zawartość swojej szklanki.

Tom
Uśmiech poszerzał mi się z każdym wypowiedzianym jego słowem.
- Po prostu chciałem to usłyszeć od ciebie.
Przyznam, że dość niechętnie zabrałem dłoń z jego kolana. Miałem ochotę się jeszcze z nim podroczyć, ale zamiast tego, sięgnąłem po drinka i zacząłem go powoli sączyć, nie odrywając ust od szkła przez dłuższą chwilę. Oczy same śmiały się, widząc jego czerwoną twarz, choć usta zajęte były trunkiem w szklance.

Bill
Spojrzałem w bok zaciskając mocno dłonie na pustej już szklance. Droczy się ze mną? Nie wygląda na geja, więc czemu o to pyta? Czy.. on nabija się ze mnie? Spojrzałem na niego kątem oka i zobaczyłem jego uśmiech, po jego twarzy było widać, że jest rozbawiony.. tyle że czym? Że wprowadził mnie w zakłopotanie , czy nabija się z mojego buraka? Ścisnąłem jeszcze mocniej szkło przez co było słychać trzask.
-Assz cholera!
Złapałem się za jedną z dłoni i spojrzałem na szklankę, na której znajdowała się teraz długa rysa pęknięcia.
-Z-Zaraz wracam..
Spojrzałem na dłoń, na której znajdowała się już krew. Poszedłem lekkim zygzakiem do męskiej toalety i włożyłem dłoń pod zimną, bieżącą wodę.

Tom
Odprowadziłem go tylko wzrokiem, odstawiając swoją szklankę na barze. Nie wiem ile już dziś wypiłem. Na pewno więcej niż cztery, więc się nie dziwię, że ciągle jestem taki radosny. Ale Bill z tymi rumieńcami wygląda naprawdę śmiesznie. Spojrzałem na zbitą szklankę, którą właśnie zabrał barman. Ciekawe co się stało, że ją uszkodził. Czyżby był wściekły? Zmarszczyłem brwi w zamyśle i czekałem na swojego sąsiada, wpatrując się w szklankę, którą obracałem w dłoniach. Wstałem jednak po chwili, dopijając resztę na raz i płacąc za drinki, ruszyłem w stronę toalet. Od razu zobaczyłem go, przemywającego dłoń. Starałem się, by mnie nie zauważył, przez co zaskoczyłem go, zachodząc go od tyłu. Zły moment. Obraz mi się na ułamek sekundy rozmył, pozbawiając mnie tym samym równowagi, przez co naparłem na Billa, przyciskając go tym samym do umywalki. To nie miało się wydarzyć… Trzeba to jakoś naprawić, odwrócić… Cokolwiek.
-Mówiłeś, że teraz ty płacisz.
Rzuciłem pierwsze, co mi wpadło na myśl, by jakoś wybrnąć z tej dziwacznej sytuacji. Jednak nie odkleiłem się od niego i jego ciała.

Bill
Mruczałem coś pod nosem na cholernego pecha jaki zawsze mnie spotyka, myjąc krwawiącą dłoń, kiedy poczułem jak ktoś napiera na mnie swoim ciałem, dociskając tym samym moje krocze do umywalki. Jęknąłem cicho i właśnie chciałem spojrzeć przez ramie i coś odpyskować, ale usłyszałem głos jakże dobrze mi już znanego sąsiada.
-W-Wiem.. miałeś na mnie zaczekać a nie przychodzić za mną...
Powiedziałem cicho i poruszyłem się przez co poczułem na swoich pośladkach przyrodzenie Toma i nacisk umywalki na mój sprzęt. Ponownie jęknąłem i zaczerwieniłem się, jak poprzednio. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że stoimy na przeciw lustra. Spojrzałem w nie zawstydzony widząc, że Tom robi to samo i zapewne widział każdą moją reakcję.. Cholera co za noc...

Tom
Przyglądałem się naszemu odbiciu w lustrze. Dziwnie to brzmi: naszemu. Może i nie jestem dzieckiem, ale właśnie jak dziecko nie potrafię usiedzieć w miejscu, gdy tyle dzieje się wokół. Za to teraz, gdy swoim ciałem przylgnąłem przez głupi przypadek do jego, wcale nie spieszyło mi się z ruszeniem się.
-Co się stało.. że tą szklankę.. tak nagle.
Nie potrafiłem się wysłowić, patrząc na jego, kolejny raz tego wieczoru, zarumienioną twarz. Może i wyglądał śmiesznie, ale zarazem tak niewinnie. W końcu się opanowałem i odsunąłem od niego na tyle, by mógł czuć się swobodnie przy tej umywalce. Trochę głupio mi było, że to tak wyszło, ale nie zamierzałem tego po sobie pokazywać.

Bill
-N-Nie patrz na mnie...
Szepnąłem, a słysząc ponownie tego wieczoru jego głos nie mogłem się powstrzymać, żeby nie spojrzeć w lustro.
-D-Dlaczego pękła? Bo...
Spojrzałem w bok czując teraz już choć troszkę swobody, kiedy Tom odsunął się ode mnie.
-Bo nie wiedziałem... Bo.. Nabijasz się ze mnie, prawda? Śmieszą cię moje reakcje...
Powiedziałem cicho i spuściłem głowę ukrywając twarz za gęstymi, czarnymi włosami.
-Było to widać... i dlatego mocniej ścisnąłem szklankę czego efekt poczułem na swojej dłoni..

Tom
Mimo jego słów, ani razu nie zabrałem wzroku z jego twarzy.
-Śmiesznie wyglądasz, gdy się rumienisz.
Mimowolnie kąciki moich ust uniosły się.
-Reszta jest bez zarzutu.
Gdyby nie fakt, że miał opuszczoną głowę i nie widział mojej twarzy, puściłbym mu oczko. Poza tym, gdy to powiedziałem, przetarłem twarz dłońmi. Alkohol, zmęczenie i to, że było mi jeszcze bardziej gorąco niż dotychczas, dawały się we znaki. Zapotrzebowanie na świeże powietrze we mnie wzrosło, a w klubie go nie dostanę. Jednak nie narzekałem, w końcu przecież… nie jestem dzieckiem.

Bill
Słuchałem jego słów i w pewnym momencie odwróciłem się szybko do niego przodem.
-Nie wyglądam śmiesznie!
Mruknąłem, a widząc jego twarz przed swoją i to w odległości milimetrów zamarłem. Serce podeszło mi do gardła i pomimo, że miałem taką cholerną ochotę wyślizgnąć się z przerwy między nim, a umywalką nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Stałem z szeroko otwartymi oczami i patrzyłem na jego twarz, oczy, usta i znajdujący się w nich metalowy kolczyk. Cholera...


Tom
Nadal się uśmiechałem, patrząc wprost w jego oczy. Po chwili poszedłem jego śladem i sam również spojrzałem na jego pełne wargi. Tak podobne do moich… Ciekawe, jak by to… Niee.. Przecież miałem być cholernie wkurwiony na swojego sąsiada i się na nim odegrać… Eh. Raz kozie śmierć… Pomyślałem i zmniejszyłem dystans dzielący nasze twarze do zera, muskając delikatnie jego wargi swoimi. Może i mnie teraz odepchnie… Ale przynajmniej będę coś z tego i tak miał.

wtorek, 12 lutego 2013

Rozdział 3


Bill
Widziałem, jak mierzy mnie wzrokiem od góry do dołu i nie powiem nie krępowało mnie to. Patrzyłem na niego uważnie nie wiedząc co do końca on knuje.. Jakoś nie wydawało mi się, że nic mi nie odwali w końcu nasza wspólna egzystencja ostatnio tylko na tym polegała, prawda? Widziałem co zrobił z kolczykiem i uśmiechnąłem się do niego zadziornie.
-Tak.. Mi również Tom...
Spojrzałem na jego dłoń zastanawiając się czy ją uścisnąć... W końcu wiedziałem, że może w tym być jakiś haczyk, ale jednak postanowiłem zaryzykować ujmując w swoje chude, długie palce jego ciepłą dłoń.
-Widzę, że dobrze zapamiętałeś moje imię, hm?
Uśmiechnąłem się cwanie, wpatrując się w jego ciemne tęczówki, które błyszczały od świateł znajdujących się w klubie.

Tom
Miał strasznie chudą i przez to kościstą dłoń. W sumie cały był nie tyle szczupły, co po prostu bardzo chudy. Niby widziałem go wczoraj wieczorem w samym ręczniku, ale nie wydawał się być takim anorektykiem. Może to przez to, że było dosyć ciemno.. W końcu przerwałem uścisk dłoni, zabierając rękę i przysiadłem się obok niego, nie pytając o przyzwolenie.
-Mam nadzieję, że nie jesteś zły za wcześniejsze wygłupy i docinki?
Zacząłem dosyć niewinnie, choć w głowie rodziły mi się obrazy z piekła rodem. Wyobrażałem sobie, jak wrzucam mu do drinka tabletkę gwałtu, a potem bezbronnego przywiązuję do jakiegoś słupka bez ubrań. Miałem ochotę parsknąć śmiechem, ale się ostatecznie powstrzymałem. Przecież nie mam żadnych środków odurzających. A przydałby się jakiś.

Bill
Wpatrywałem się w chłopaka aż w końcu zobaczyłem jak siada obok mnie.
-Nie przypominam sobie, żebym pozwolił ci się do mnie dosiąść hm?
Uśmiechnąłem się cwanie, po czym zmarszczyłem brwi słuchając jego kolejnych słów.
-W sumie mogę zapytać o to samo nie uważasz?
Uśmiechnąłem się nachylając się nad nim i zabrałem mu z ręki drinka. Przystawiłem szklankę do swoich pełnych, kuszących ust i upiłem duży łyk.
mm...
Oblizałem językiem usta pozbywając się resztek alkoholowego , zimnego napoju.
-Widzę, że pijemy dokładnie to samo.
Uśmiechnąłem się cwanie oddając nie swoją szklankę.

Tom
Kąciki ust wyrównałem do jednej linii, gdy wziął moją szklankę.
-Najwyraźniej mamy podobny gust.
Słysząc jednak jego słowa, ponownie je delikatnie uniosłem. Brwiami nieznacznie zawędrowałem do góry, gdy przypomniałem sobie, że przed chwilą zadałem pytanie, na które wciąż nie otrzymałem jasnej odpowiedzi.
-Jednak wciąż nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
Stwierdziłem, gdy oddał mi szklankę. Oblizałem usta, gdy poczułem, że są nieco spierzchnięte. Wstając, wciąż utrzymywałem wzrok na linii jego warg, a po chwili uśmiechnąłem się w sposób ukazujący szereg białych zębów.
-Więc?

Bill
Uśmiechnąłem się do niego, widząc jak wpatruje się w moje pełne wargi i specjalnie oblizałem je językiem.
-Hm? Czy mam ci za złe te docinki i powiedźmy ciekawe dawanie znać o sobie?
Udałem, że się nad tym zastanawiam i pokręciłem głową.
-Nie, nie mam bo przynajmniej urozmaicasz mi dzień.
Puściłem w stronę chłopaka perskie oczko.
-I siadaj. Z tamtym żartowałem... A dziś może zawiesimy broń co.. na.. to... powiesz... Tomi?
Powiedziałem ostatnie zdanie przeciągając je specjalnie. Uśmiechnąłem się zadziornie zmieniając jedną nogę na drugą w dość dwuznaczny sposób. Pewnie nie byłbym taki gdyby nie drinki bo z natury jestem nieśmiały jeśli o to chodzi.

Tom
Dokończyłem drinka jednym większym łykiem i postawiłem szklankę na blacie. Po tym kiwnąłem na barmana.
-Dwa razy to samo.
Powiedziałem, tym samym sugerując, że ja stawiam. Z powrotem usiadłem na barowym stołku i odwróciłem się do Billa.
-Na dziś.
Również puściłem mu oczko, zgadzając się na jego propozycję. Miałem wrażenie, że próbuje mnie uwieść. Przecież to jest mężczyzna! Ale chętnie zobaczę co będzie dalej. Uśmiechnąłem się równie zadziornie co on.
-Więc.. Powiedz mi coś o sobie.
Zaśmiałem się i wziąłem nowego drinka.

Bill
Przyglądałem mu się a słysząc, że zamawia dwa drinki uśmiechnąłem się patrząc na niego zadziornie.
-Rozumiem, że następna kolejka jest stawiana przeze mnie. No proszę jednak czasem idzie nam się w czymś dogadać nie sądzisz?
Puściłem mu zadziorne perskie oczko.
-hmm.. Coś o mnie?
Wziąłem w dłoń zimną, skroploną szklankę i zacząłem kręcić jej zawartością.
-No więc co mogę o sobie powiedzieć... Jestem tu nowy.. postanowiłem zacząć życie od nowa paląc za sobą, że tak powiem mosty przeszłości... Nie znam miasta a przynajmniej jeszcze nie poznałem... Odseparowałem się od swoich byłych znajomych, ale od zespołu nie... Jestem wokalistą.
Uśmiechnąłem się i napiłem się swojego drinka.

Tom
Przelotne spojrzałem na jego poruszającą się dłoń i wzrokiem znów spocząłem na jego twarzy. Tym razem jednak patrzyłem na jego oczy. Cień na powiekach, pomalowane rzęsy. Był cholernie kobiecy…
- Słyszałem jak śpiewasz.
Stwierdziłem z lekkim uśmiechem i upiłem łyk swojego drinka.
-Masz dość.. przyjemny głos.
Nie mogłem znaleźć odpowiedniego słowa, przez co przytrzymałem się w połowie zdania, które dokończyłem dopiero po niedługiej chwili. Znów zmierzyłem wzrokiem jego sylwetkę. Jednak teraz miałem znacznie lepsze miejsce do obserwacji.
-Masz kogoś?
Odchrząknąłem, czując jak alkohol zaczyna działać. Niech myśli sobie co chce.

Bill
Uśmiechnąłem się słysząc jego słowa i spojrzałem na niego.
-Wokalista rokcowy, przyjemny głos… ok.
Zaśmiałem się cicho po czym spojrzałem w jego oczy.
-Tak wtedy.. no.. nie mówmy o tym…
Poczułem, że znowu mam rumieńce na policzkach a to strasznie mnie irytowało. Moje ciało i ja zawsze żyliśmy w innym świecie. Widziałem, jak Tom błądzi wzrokiem po moim całym ciele od stóp po głowę.
-S-Słucham?
Zaśmiałem się pochylając do niego słysząc pytanie i jego... zmieszanie? Uśmiechnąłem się szerzej.
-hmm.. Powiedźmy, że to nie istotne ok?
Puściłem mu zadziorne oczko i wypiłem drinka na jeden raz. Tak, to był mój 4 drink o ile się nie mylę. Czułem już jak kręci mi się w głowie, a uśmiech wręcz nie schodzi mi z ust. Zagryzłem zmysłowo dolną, pełniejszą wargę.
-Może masz ochotę potańczyć o ile taniec z facetem nie sprawi ci problemu słonko.

Tom
-Słonko?
Zaśmiałem się i również dopiłem drinka, odstawiając szklankę i już drugi raz tego wieczoru, zostawiłem banknot na ladzie.
-Nie, to żaden problem.
Odpowiedziałem wstając i razem z Billem ruszyłem w stronę parkietu. Muzyka tu była znacznie głośniejsza niż przy barze, bo znajdowaliśmy się bliżej głośników. Ale to równie nie był żaden kłopot. To zaledwie wprawiało kończyny w mimowolny ruch i zachęcało do tańca. Może i nie byłem mistrzem w tego typu rzeczach, ale Bill chyba był. Tańczył tak.. zmysłowo.

Bill
Uśmiechnąłem się zadziornie i kiedy ruszyliśmy w stronę parkietu uśmiechnąłem się, zaczynając zmysłowo kręcić biodrami. Podszedłem bliżej Toma, stając tyłem do niego i zacząłem ocierać się swoim ciałem o jego umięśnione ciało, które łatwo było wyczuć pod ubraniami. Położyłem mu dłoń na karku i przybliżyłem usta do ucha.
-No dalej…  Pokaż na co cię stać sąsiedzie.. Wyobraź sobie, że to czysty hm.. powiedźmy seks.
Zaśmiałem się, ocierając swoimi pośladkami o jego krocze. Uśmiechnąłem się cwanie czekając na to co zrobi.

Tom
-Seks powiadasz.
Uśmiechnąłem się i położyłem dłonie na jego biodrach. Ciałem poruszałem w rytm muzyki, ale nie wypadając z rytmu wspólnego tańca. Starałem dać z siebie wszystko. Czułem jak się o mnie ociera. Przymknąłem do połowy oczy i jedną ręką przesunąłem po jego torsie. Było mi gorąco, co ułatwiało działanie alkoholu. Dłoń, którą wciąż trzymałem na jego biodrze, przesunąłem nieco w stronę jego podbrzusza. Chciał odważnego tańca, to niech ma.

Bill
Uśmiechnąłem się słysząc jego słowa, a kiedy poczułem jego dłonie na biodrach zagryzłem wargę tańcząc jeszcze bardziej zmysłowo i wyginając się jak kocurek. Jeszcze bardziej kręciłem biodrami, uśmiechając się przy tym. Poczułem na swoim torsie jego dłoń i uśmiechnąłem się. Było tu gorąco i alkohol robił już z moim umysłem co chciał. Zacząłem zmysłowo schodzić niżej ciałem, ocierając się o jego ciało swoimi pośladkami i plecami. Po chwili jednak wróciłem do wcześniejszej pozycji i właśnie wtedy poczułem, jak Tom przesuwa dłoń bliżej mojego podbrzusza. Uchyliłem powieki i zadrżałem lekko sam nie wiem czemu... Czułem na nas spojrzenia ludzi ale.. teraz nie miało to dla mnie najmniejszego znaczenia.

Tom
Nadal się o mnie ocierał. Zupełnie nie wiedziałem już co robić i co ja właściwie robię. Więc może trochę akcji? Uniosłem brwi przez własne myśli. Zagryzłem lekko dolną wargę, uprzednio oblizując znów spierzchnięte usta. Po tym teraz to ja się obniżyłem, ocierając się lekko o jego plecy i tyłek. Ciekawe jak zareaguje na to. Wracając do postawy wyjściowej, przesunąłem dłonią po jego kroczu i ponownie zabrałem dłoń na jego biodro.

Bill
Poczułem, jak Tom ociera się o moje plecy i tyłek. Zagryzłem wargę uśmiechając się, jednak kiedy poczułem na swoim kroczu jego dłoń jęknąłem mimowolnie i zadrżałem. Muzyka była głośna jednak.. my byliśmy blisko siebie przez co on mógł usłyszeć ten niekontrolowany jęk. Przestałem przez moment tańczyć czując, jak policzki mnie pieką. Słyszał to czy nie? A..A jeśli tak, to co teraz zrobi? Wyśmieje mnie?

Tom
Uśmiechnąłem się szeroko i oblizałem lubieżnie wargi.
-Dlaczego przestałeś tańczyć?
Spytałem wprost do jego ucha. Widziałem jego zmieszanie i wiedziałem czym było spowodowane, jednak udałem, że wcale tego nie słyszałem. W końcu to ja to spowodowałem. Rozejrzałem się. Wiele par oczu było skierowanych na nas, jednak nie robiło mi to wielkiej różnicy, wręcz uwielbiałem być w centrum uwagi. Nachyliłem się jeszcze bardziej nad jego uchem, przez co wyczułem intensywną woń jego drogich, męskich perfum. Przymknąłem oczy i delikatnie musnąłem nosem jego policzek.
-No dalej. Chciałeś chyba.. seksu.
Uśmiechnąłem się, jednak sam też wciąż stałem.

Bill
Słyszałem jego głos przy swoim uchu a nawet czułem na nim jego oddech. Chciałem odpowiedzieć ale wiedziałem, że zacznę się jąkać. Rozejrzałem się po klubie i zatkało mnie. Nie wiem jakim cudem, ale wręcz staliśmy w środku gapiów.. Na parkiecie nikt nie stał oprócz nas, jednak każdy na nas patrzył... Od jak długiego czasu? Właśnie miałem się odzywać kiedy poczułem na policzku nos Toma a zaraz jego seksowny niski głos.
-J-Ja...
Zacząłem i zadrżałem. No dalej Kaulitz.. nie pokaż, że jesteś cykor. Przełknąłem dyskretnie ślinę i szybkim ruchem odwróciłem się przodem do Toma. Stanąłem w rozkroku mając między nogami jedną z jego nóg i po prostu zarzucając mu na szyję ręce zacząłem ocierać się o niego, jednocześnie wykonując lekki taniec brzucha. Spojrzałem w jego oczy swoimi jasno-bursztynowymi tęczówkami i uśmiechnąłem się łobuzersko.

wtorek, 22 stycznia 2013

Rozdział 2


Tom
Gdy tylko schował się wewnątrz domu, szybko zamknąłem okno. Nie przepadałem za zimnem, a przez otwarte okno, zrobiło się chłodno. Uśmiech jednak wciąż mi nie schodził z twarzy, bo nadal miałem przed oczami wyraz jego zmieszanej twarzy i rumieńce. Potem po prostu podszedłem do kanapy i wygodnie się na niej usadowiłem, pogłaśniając z powrotem muzykę. Nie chciało mi się włączać telewizora. Zamknąłem oczy i chwilę tak siedziałem, aż o mało nie zasnąłem. Zerwałem się szybko, wyłączyłem wierzę i światło, po czym poszedłem wolnym krokiem do sypialni.

Bill
Ziewnąłem przeciągle aż przez to napłynęły mi małe łezki do oczu. Spojrzałem w lustro znajdujące się w sypialni a widząc swoje rumieńce spojrzałem w bok. Wszedłem pod kołdrę i od razu zasnąłem wcześniej gasząc wszystkie światła.
Wstałem wcześnie rano przez wpadające do pokoju promienie słońca. Zszedłem na dół zrobić sobie kawę, a jak tylko ją wypiłem ubrałem się i zszedłem na dół do ogrodu, w którym miałem hamak. Z książką w dłoni położyłem się w nim i zacząłem czytać. Nie wiem kiedy usnąłem z nią na klatce piersiowej. Wiedziałem, że podczas snu zawsze wyglądam niewinnie i bezbronnie, ale co może mi się stać podczas snu na własnym podwórku? Otóż nic.

Tom
Jak tylko się obudziłem, automatycznie wstałem, przeciągając się i podszedłem do okna. Późna zima, zapowiadająca już nadejście wiosny. Śnieg już od dawna nie padał, leżący topniał. Nic innego jak tylko wyjść i cieszyć ryja, że już prawie wiosna. No właśnie… Ja nienawidziłem wiosny. Może i nie byłem alergikiem, ale jednak w pewnym stopniu drażniły mnie pyłki roślin… Ale ja nie o tym. Dość szybko poszedłem do łazienki, w celu zmniejszenia parcia na pęcherz i porannej toalety. Po tym narzuciłem na siebie jakieś ubrania i zszedłem na dół do kuchni. W kalendarzu miałem wyraźnie zaznaczone, że dziś mam odebrać samochód z warsztatu. No to zamówiłem taksówkę, uprzednio robiąc sobie małą espresso. Nim zamówiony transport przyjechał, zdążyłem ją wypić i nałożyć buty. Dotarcie do serwisu samochodowego nie zajęło dużo czasu. Strasznie dużo sobie policzyli za naprawę, ale mam to gdzieś. Ważne, że samochód mam sprawny i mogłem już samodzielnie wrócić do domu. Wjeżdżając w ulicę, przy której znajdował się mój dom, zatrzymałem samochód tak, by uniemożliwić wyjazd sąsiadowi. Chciało mu się zaszpanować bryką i mnie zalepić błotem, to niech ma. A może on jeszcze śpi? W sumie jest dość wczesna pora, więc może będę tak „wspaniałomyślny” i go obudzę? Drugi sąsiad pracuje, więc pewnie już od 4 nie ma go w domu, czyli mogę sobie pozwolić. Wcisnąłem klakson i nie zdejmowałem z niego ręki przez dobre parę sekund. Po tym, jak gdyby nigdy nic wysiadłem z samochodu, zamykając go za pomocą pilota i spokojnie szedłem do domu.

Bill
Spałem w najlepsze kiedy usłyszałem klakson auta. Zerwałem się przez co spadłem z hamaka na ziemię. Byłem cały mokry, nie wspominając już o mojej ulubionej książce. Rozejrzałem się dookoła zaciskając zęby i zobaczyłem mojego kochanego sąsiada.
-A to gnida jedna...
Mruknąłem i uśmiechnąłem się cwanie. Szybko go dogoniłem i stanąłem przed nim.
-No sąsiedzie pora się przedstawić... Mam na imię Bill miło sąsiada poznać.
Uśmiechnąłem się wrednie po czym przytuliłem go, brudząc tym samym błotem, które miałem na klacie i udach.
-Do następnego kochany.
Zaśmiałem się głośno widząc jego minę i zniknąłem za drzwiami swojego domu.

Tom
A ten ni stąd ni zowąd się znalazł przede mną. Na dodatek cwaniak jeden znowu uwalił mi ubrania. Ale to nic w porównaniu z faktem, że nawet nie wiem czemu, ale uśmieszek cisnął mi się na usta.
-Bill, tak? No to miło mi cię poznać, Bill..
Wyszeptałem do siebie, wciąż stojąc w miejscu i odprowadzając go wzrokiem aż do drzwi. Fart, że nie zauważył, że zastawiłem mu samochód. Poszedłem w końcu do domu i przebrałem się w spodnie od dresu, pozostając bez koszulki. Brudne wrzuciłem do wiklinowego kosza w łazience. Po chwili nasunęła mi się myśl, by wieczorem wybrać się gdzieś do klubu. W końcu, już dawno nie byłem w No Mercy. Akurat niedaleko, to trzeba będzie odwiedzić. Zszedłem więc na dół do kuchni, by zjeść w końcu jakieś śniadanie. Zajrzałem do lodówki i odechciało mi się skomplikowanych dań, więc po prostu włączyłem opiekacz aby się nagrzał, a sam zacząłem przygotowywać tosty.

Bill
Przebrałem się szybko w czyste i suche ubrania. Umalowałem się wyzywająco i wypsikałem swoimi ulubionymi perfumami Hugo Bossa. Uśmiechnięty wyszedłem do auta.. Ale co to? No nie, a to sukinsyn... Pomyślałem patrząc na samochód sąsiada i uśmiechnąłem się szeroko. Taki jesteś? Hmm… ok chcesz się bawić w kotka i myszkę to będziesz miał. Wróciłem szybko do domu. Z gwoździem w dłoni wróciłem do samochodów i podłożyłem pod jedno z kół ściskany w palcach przedmiot. Z uśmiechem wróciłem do domu i zamówiłem taksówkę. Chciałem rozerwać się dzisiejszego wieczoru a siedzeniem w domu tego na pewno nie zrobię, nie? Kiedy przyjechała taksówka kazałem zawieźć mnie do jednego z najlepszych i najbliższych klubów.


Tom
Po zjedzeniu śniadania. W sumie to prawie obiadu, bo była już pora obiadowa, poszedłem ponownie do swojej sypialni, by przygotować jakieś ubrania na wieczór. Zaliczyłem jeszcze raz łazienkę, bo to tam trzymałem wszelkie perfumy i tego typu kosmetyki. Skropiłem się swoimi ulubionymi perfumami Mustang i umyłem zęby, by odświeżyć oddech po tostach z serem. Wróciłem do sypialni i założyłem uprzednio przygotowane ciuchy. W sumie było jeszcze wcześnie, ale nudziło mi się w domu, więc złapałem portfel, klucze i komórkę. Chwilę się zastanowiłem, czy jechać samochodem, czy może lepiej taksówką. Niby to niedaleko, ale policja i tak może mnie zatrzymać, a nie zamierzam płacić mandatu za wypicie kilku drinków. Zadzwoniłem więc po taksówkę i założywszy buty i wyszedłem aby zaczekać na pojazd. Czekając tak, przypomniałem sobie, że jutro z rana mam jechać do matki. Ale teraz to mało istotne, bo właśnie podjechała taksówka, do której od razu wsiadłem i nakazałem aby kierowca zawiózł mnie do No Mercy. Na miejscu zapłaciłem za przewóz i od razu wszedłem do klubu. Już od wejścia uderzyła mnie głośna muzyka i woń tytoniu. Jednak bez wahania wszedłem i ruszyłem w stronę baru.

Bill
Nie znałem tego miasta, ale zdałem się na kierowcę. Wysiadłem z taksówki na miejscu i po wcześniejszym zapłaceniu wszedłem do klubu. Skierowałem się od razu do baru i zamówiłem sobie dużego i mocnego drinka. Oparłem swoje przedramiona o blat baru i powoli sącząc sobie zimny alkoholowy napój rozglądałem się po klubie. Muzyka była głośna i oczy aż lekko szczypały od dymu nikotynowego ale mi to nie przeszkadzało bo w końcu sam byłem palaczem. Stukałem paznokciem w rytm lecącej właśnie muzyki i popijałem swojego drinka.

Tom
Siedząc na jednym końcu baru i obracając szklankę z drinkiem, obserwowałem tańczący i bawiący się tłum ludzi. Gdy opróżniłem szklankę, odwróciłem się do barmana.
-To samo.
Odrzekłem z uśmiechem i gdy otrzymałem trunek, wstałem, zostawiając na blacie baru banknot pokrywający należność za oba drinki. Już miałem iść w stronę parkietu, gdy moją uwagę przykuła osoba o dłuższych, czarnych włosach. Uśmiechnąłem się do siebie i podszedłem do niego od tyłu.
-Czy my się skądś nie znamy?
Powiedziałem mu wprost do ucha basem i wyprostowawszy się, uśmiechnąłem się złośliwie.

Bill
Siedziałem tak przez dłuższy czas kończąc chyba już 3 drinka. Z nudów zacząłem jeździć palcem po brzegach szklanki. Wtedy wpadłem na pomysł , że pójdę potańczyć i zamarłem. Usłyszałem przy swoim uchu niski, męski głos a na szyi poczułem ciepło wydychanego powietrza. Zadrżałem lekko i poczułem że pieką mnie policzki. Znałem skądś ten głos i szybko odwróciłem się przodem do jego właściciela. Widząc przed sobą swojego sąsiada nie wiem czemu uśmiechnąłem się zakładając nogę na nogę. Moje obcisłe spodnie idealnie podkreślały jakie mam szczupłe uda.
-Hmm.. tak chyba skądś cię kojarzę, ale nie mogę za bardzo sobie przypomnieć skąd
Uśmiechnąłem się szerzej wpatrując się w błyszczące oczy chłopaka. Miałem na sobie dużo podkładu do tego lekko przyciemnione światła. Miałem nadzieję że facet nie zauważył jak zareagowałem na jego zaczepkę.

Tom
Złośliwy uśmiech wciąż gościł na mojej twarzy. Zmierzyłem go całego wzrokiem. Nie powiem, wyglądem przypomina dziewczynę, ale nie byle jaką dziewczynę. Po jego odpowiedzi lekko przechyliłem głowę na bok i uniosłem brwi.
-Też racja. Nie zdążyłem Ci się przedstawić.
Starałem się przybrać jak najbardziej cwany wyraz twarzy, gdy on przypatrywał się uważnie mojej twarzy.
-Jestem Tom.
Niby przypadkiem zaczepiłem zębem o kolczyk w wardze, gdy się ponownie uśmiechnąłem po wypowiedzeniu słów. Wyciągnąłem rękę do mężczyzny.
-Miło mi Cię poznać, Bill..
Dodałem, chcąc pokazać, że zapamiętałem jego imię.

środa, 2 stycznia 2013

Rozdział 1

Przybywam do Was na ten Nowy Rok z nowym opowiadaniem. Nie mam pojęcia, czy Wam się spodoba, ale mam nadzieję, że w pewnym sensie tak. To opko jest stare jak świat. Ma z 2-3 lat i postanowiłam się z Wami nim podzielić. Czy będzie fajne, pełne akcji i brutalne jak do tej pory moje opowiadania? Na te pytania pozwolę odpowiedzieć sobie za pomocą moich notek. Poczytajcie i sami stwierdźcie to wszystko. Wiem, że moje opowiadanie nie będzie może aż tak zajebiste jak Godfather, ale cóż. Jego chyba nic nie pobije. Zapraszam do czytania.

BILL
Jechałem swoim czarnym kochanym, sportowym autem po jak do tej pory jeszcze nie do końca znanym mi mieście. Te zatłoczone uliczki i pogoda doprowadzały mnie do nerwicy (od kilku dni cholernie padało i wszędzie były kałuże), nie wspominając już o rowerzystach i tych cholernych pieszych. Westchnąłem i spojrzałem przed siebie. Nie wierze... Pomyślałem widząc, jak jakiś koleś popierdala środkiem ulicy jakby kurwa robił za jebanego Tira.
-Taki jesteś kozak? Chodnika nie ma? Popamiętasz mnie...
Powiedziałem do siebie i uśmiechnąłem się cwanie wyprzedzając chłopaka. Zatrzymałem się przed nim po to by po chwili ruszyć mocno z gazu. Koła zaczęły buksować, a koleś został obryzgany solidną porcją wody, która ciągle lała się z nieba. Uśmiechnąłem się kątem warg patrząc w lusterko i widząc jak klnie,  zadowolony z siebie pojechałem do najbliższego klubu znajdującego się w tym cholernym mieście. Chciałem sobie umilić chociaż w jakieś części resztę szarego dnia. Od razu udałem się do baru. Jazda po alkoholu? Co to dla mnie. Zasiadłem przy jednym ze stolików i trzymając w dłoni wcześniej zamówionego drinka powoli sączyłem go sobie.
(…)
Po kilku szklankach mocnych trunków – nie dałem rady zliczyć nawet ile ich było, udałem się do łazienki załatwić swoją potrzebę fizjologiczną, bo mój pęcherz nabrał wielkości arbuza i domagał się tego, aby mu ulżyć.

TOM

-Cholera.. co za..
Zakląłem, nie kończąc, bo wiedziałem, że to i tak nic nie da. Cały byłem mokry i brudny. Do domu miałem jeszcze kawałek drogi, a żeby dojść na przystanek, musiałem przebrnąć przez tą zakichaną drogę. W tym mieście chyba naprawdę nie wiedzą co to odśnieżanie.. Żałowałem, że samochód zostawiłem w warsztacie na przegląd. Mam tylko nadzieję, że odegram się kiedyś na smarkaczu.. Teraz jeszcze tylko dotrzeć do domu…

BILL
Wszedłem do domu ciesząc banana i rzuciłem klucze na stolik w salonie. Rozebrałem się i poszedłem do kuchni zrobić sobie gorącej herbaty z cytryną. Uśmiechnąłem się do siebie kiedy przypomniałem sobie minę tego kretyna. Jak można tak nie myśleć i popylać drogą, a w dodatku jej środkiem. No cóż miał pecha , że natrafił na kogoś takiego jak ja. Z kubkiem w dłoniach poszedłem do salonu i odpaliłem TV. Nie było w nim nic interesującego, dlatego zrezygnowany wyłączyłem go. Wyszedłem do przedpokoju i ubrałem się. Kiedy miałem już na sobie kurtkę, szalik, czapkę i buty wyszedłem przed dom z kubkiem ciepłej herbaty w dłoniach, z którego unosiła się lekka para. Upiłem łyk ciepłego napoju przyglądając się temu co dzieje się na zewnątrz. Kiedy zobaczyłem jak jakiś koleś zmierza do domu, o mało nie zadławiłem się herbatą poznając faceta z jezdni. Uśmiechnąłem się po chwili.
-No to będziemy mieć ciekawie hm?
Powiedziałem w kubek ponownie upijając łyk ciepłej herbaty.

TOM
Przez cały czas powrotu do domu byłem wściekły. Ludzie gapili się na mnie jak na debila, a dzieciaki wytykały palcami. Czułem się jak ostatni idiota. Miałem ochotę odnaleźć tego dupka, co mi to zrobił i skopać mu cztery litery. Fakt faktem, że nie widziałem twarzy kolesia. Wiem tylko jak wyglądał samochód i pierwsze 3 znaki z tablicy rejestracyjnej, które zdołałem zobaczyć nim odjechał. Dość! Muszę przestać myśleć o tamtym idiocie. Byłem już prawie pod domem, gdy zauważyłem identyczne auto na wjeździe u sąsiada. Gdy przyjrzałem się dokładniej, tablica też zaczynała się zapamiętanymi znakami. Odruchowo spojrzałem w stronę domu właściciela pojazdu i zobaczyłem stojącego na terenie posesji mężczyznę.
-Witaj sąsiedzie!
 Postarałem się o jak najbardziej chamski uśmiech, a w głosie pobrzmiewała ironia. Już zaczynałem obmyślać plan zemsty.

BILL

Zobaczyłem ten uśmiech i usłyszałem słowa choć nasze domy stały spory kawałek od siebie.
-No to będzie ciekawie...
Powiedziałem z uśmiechem ponownie upijając łyk herbaty, po czym schowałem się w domu. Zaniosłem pusty kubek do kuchni, wcześniej oczywiście się rozbierając z kurtki, czapki i szalika oraz zimowych butów. Ponownie tego dnia skończyłem w salonie przed telewizorem przeskakując z programu na program.

TOM
-Cwaniak..
Wymamrotałem pod nosem i wszedłem do swojego domu. Od razu uderzyła we mnie fala ciepła, zalewająca moje zmarznięte ciało. Zdjąłem buty, po nich czapkę i kurtkę. Te nadawały się tylko do prania, więc od razu zaniosłem je do łazienki, by czekały na swoją kolej do prania. Jak na razie pochodzę w innej kurtce… Zajrzałem tylko do swojej sypialni, by włączyć laptopa, stojącego przy łóżku. Potrzebowałem sprawdzić pocztę. Następnie wpadłem do kuchni. Byłem niezmiernie głodny. Prawie cały dzień nic nie jadłem i miałem wrażenie, że żołądek przykleił mi się do kręgosłupa. Dorwałem lodówkę i wyciągnąłem coś do jedzenia.
-Ciekawe, czy mój „kochany” sąsiad ma psa?
Pomyślałem głośno, patrząc na zepsutą śmietanę. Ciekawe ile już tu stoi?

BILL
Nawet nie wiem kiedy zasnąłem rozwalony na kanapie. Obudziłem się dopiero wieczorem, kiedy na zewnątrz panowała całkowita ciemnica. Westchnąłem przeciągając się i wstałem z kanapy rozpalając w domu światła. Wszedłem do kuchni i wyjąłem z lodówki zimną colę, którą wlałem sobie do wysokiej szklanki. Usiadłem na blacie kuchennym machając nogami i patrzyłem w okno.

TOM
Obiad, jak obiad. Poczta zawalona spamem.. Byłem zmęczony dzisiejszym dniem, ale nie zamierzałem się kłaść o tak wczesnej porze. Wsunąłem do kieszeni paczkę papierosów i po tym już w korytarzu, zarzuciłem na siebie jakąś kurtkę i włożyłem buty. Po tym wyszedłem na zewnątrz. Nie lubiłem palić w domu. Wiedziałem jak bardzo nielubiany jest przez niektórych dym tytoniowy. Sam też nie lubiłem, gdy moje rzeczy zdradzały fakt, że palę, specyficznym zapachem papierosów. Opierając się o barierkę schodów prowadzących do wejścia, odpaliłem biało pomarańczową rurkę. Wtedy do moich oczu dotarła smuga światła dochodząca gdzieś z boku. Odwróciłem głowę w tamtą stronę i okazało się, że było to zapalone światło w jakimś pokoju, w domu tego dupka. Widziałem, jak usiadł przy oknie i obserwował to co działo się na zewnątrz. Odruchowo odwróciłem głowę, choć niezmiernie korciło mnie, by znów spojrzeć w tamtą stronę. Głupia ludzka ciekawość. Zaciągnąłem się dymem i wzrokiem znów zahaczyłem o tamto okno..

BILL
Siedziałem tak dłuższą chwilę machając nogami i popijając colę. Cóż, pomimo że tego nie okazywałem czułem się w tym pustym domu samotny. Spuściłem głowę wpatrując się w zawartość swojej szklanki. Czułem jakby ktoś na mnie patrzył, ale nie reagowałem na to. /Jestem sam po tym, jak postanowiłem rzucić wszystko zostawiając za sobą przeszłość i żyć na nowo. Znowu te uczucie.. Przy kolejnym razie podniosłem wzrok i uśmiechnąłem się gdy moim brązowym oczom ukazała się sylwetka sąsiada. Widziałem, że na mnie patrzy a ja patrzyłem na niego. Zaskoczyłem z blatu i podszedłem do okna opierając swoje chude łokcie o parapet. Uśmiechnąłem się, a zaraz po tym położyłem palec pod okiem ciągnąc skórę nieco w dół ukazując tym samym to co znajdowało się pod dolną powieką. Do całości wystawiłem mu swój różowy język a widząc jego minę zacząłem śmiać się głośno, jak głupi.

TOM
On chyba uciekł z jakiegoś zakładu zamkniętego dla czubków. Totalnie mnie zaryło, jak zrobił tą dziwaczną minę. Zaciągnąłem się ostatni raz i wypuszczając dym z ust, zgasiłem papierosa w śniegu. Właśnie w tym momencie wpadła do głowy mi pewna myśl. Jeszcze raz spojrzałem na osobę zza okna, nim wszedłem do domu. Potarłem dłońmi o uda, bo na zewnątrz było zimno. Po tym po prostu poszedłem do salonu i włączyłem TV. Odkąd tu mieszkam, zupełnie nie mam co robić. Jednak teraz tylko muszę zaczekać…

BILL

Nie mogłem wytrzymać po tym, jak widziałem minę mojego przeuroczego sąsiada. Taa.. do tej pory nudziłem się, jak nie wiem ale dzięki niemu ta nuda mijała i było dość ciekawie. Poszedłem do łazienki wziąć prysznic. Wszedłem do kabiny całkowicie nagi i zacząłem dokładnie szorować całe swoje ciało jak i moje kruczoczarne włosy o które chyba dbałem najbardziej. Uśmiech ciągle nie schodził mi z twarzy.

TOM
Chyba wystarczy już tego siedzenia. Westchnąłem ciężko i podniosłem się z kanapy. Przeciągnąłem się, prostując kości i podszedłem do okna. Światło było zgaszone… Podszedłem więc do wieży stereofonicznej i wyszukując jakiegoś lepszego rapu, włączyłem muzykę. Dosyć głośno, ale nie za głośno. Po tym zdjąłem siebie koszulę, idąc do swojej sypialni. Tam zostawiłem tą i resztę garderoby, po czym poszedłem do łazienki. Nie lubiłem kąpieli w wannie. Zdecydowanie zabierały zbyt wiele czasu. Szybki prysznic w zupełności mi wystarczał i już po chwili wyszedłem czysty i pachnący nowym żelem do kąpieli. Mieszkałem tu sam, wiec zawsze mogłem bez skrępowania chodzić po domu nago. Poza tym nie pamiętam nocy, którą bym spędził w jakiejkolwiek bieliźnie. Podobno sen nieskrępowany żadnym ubraniem jest zdrowszy, ale ja i tak zawsze robiłem to raczej ze względu na wygodę. Zmęczony całym dniem, odłożyłem wszystko na jutro. Powolnym krokiem podążyłem do kuchni, by zaspokoić pragnienie, po drodze pogłaśniając muzykę. Gdy tylko napełniłem szklankę napojem, zacząłem uderzać palcem o szkło w rytm piosenki. Przecież chyba tu nie zacznę nago tańczyć… I tak byłem zmęczony, zaraz położę się spać.

BILL
Wymyłem dokładnie swoje ciało i wyszedłem z kabiny prysznicowej po wcześniejszym zakręceniu wody. Wyjąłem z szafki puchaty, biały ręcznik i wytarłem swoje mokre, chude ciało i kruczoczarne włosy. Spojrzałem w lustro i nałożyłem wszystkie potrzebne mi odżywki i preparaty na włosy. Uwielbiałem o nie dbać. Dzięki takim zabiegom były miękkie, błyszczące i zdrowe. Owijając swoje szczupłe bioderka ręcznikiem wyszedłem z łazienki i zszedłem na dół do kuchni po dębowych schodach. Wyjąłem z lodówki zimną butelkę coli i trzymając ją w ręku poszedłem na balkon. Odkręciłem butelkę i upiłem z niej małego łyka. Wiedziałem , że teraz całe miasto śpi a szczególnie ta dzielnica, więc nie przejmowałem się zimnem i tym, że byłem praktycznie do pasa nagi. Spojrzałem w niebo, które pokryte było przepięknymi, migoczącymi od zimna gwiazdami. Pochłaniało mnie oglądanie ich. Mogłem tak siedzieć i patrzeć na nie godzinami. Uśmiechnąłem się do siebie opierając swoje przedramiona o zimną barierkę i tak po prostu bez krępacji zacząłem na głos śpiewać jedną ze swoich piosenek.

TOM
Stałem nieopodal okna, przez co kątem oka zauważyłem ruch za szybą. Z początku mnie to za bardzo nie obchodziło, ale gdy już ostatecznie się odwróciłem w jego stronę, zobaczyłem nie kogo innego jak mojego kochanego sąsiada we własnej osobie. Ściszyłem muzykę i otworzyłem okno na oścież, opierając się o parapet tak, że nie było widać tego, iż byłem nagi. Chwilę stałem, słuchając jego smętków. Może i ma dobry głos, ale to i tak nie przebije porządnego rapu.
-Ej sąsiedzie! Wacka Ci widać!
Krzyknąłem nagle, zwracając tym jego uwagę na siebie. Może i ręcznika mu nie zwiało, ale to zmieszanie i nagła reakcja na moje słowa, była powalająca. Zacząłem się głośno śmiać.

BILL
Słysząc czyjś głos zatkało mnie na tyle, że o mało nie wypadła mi cola z ręki. Kątem oka spojrzałem na ręcznik i czerwieniąc się spojrzałem w bok.
-S-spadaj
Mruknąłem, ale ciekawość była silniejsza. Spojrzałem w dół na chłopaka i zmarszczyłem brwi uśmiechając się cwanie.
-Nie powiem komu go widać nudysto.
Pokazałem mu język i pijąc colę schowałem się do środka. Nie będę oszukiwać, ale uśmiech sam mi wchodził na usta. Teraz przynajmniej coś się działo.